piątek, 6 maja 2016

To tylko seks! część II

- Dobra dałam ją to teraz chyba dam jakiś wątek z Shizayią a później Hiccstrid... A może najpierw Hiccstrid a tych debili później?- powiedziałam sama do siebie i zaczęłam drapać się po głowie, rozmyślając nad tym co dalej powinnam napisać.- Nie no scena seksu musi być, ale nie wiem czy tylko Czkawki z Astrid czy może też Izayi i Shizuo? A może tak trzy razy ostry seks? Bo skoro notka ma taki a nie inny tytuł? A może...- urwałam w połowie myślenia bo stwierdziłam iż obecnie słuchana muzyka mnie wkurza i nie daje żadnego nastroju do pisania. Szybko zmieniłam ją na „ Numb- Linkin Park” i z uśmiechem wyciągnęłam przed siebie złączone dłonie, strzyknęłam palcami i zabrałam się do pisania...”
Perspektywa narratora
Od zdarzenia z policzkiem minął dokładnie tydzień. Najpopularniejsza para szkoły przestała istnieć a po szkole zaczęły krążyć plotki na temat nowo przeniesionej uczennicy. Astrid przez cały ten czas chciała porozmawiać z pierwszoklasistką. Jednak na jej nieszczęście dziewczyna od razu uciekała gdy ją tylko zobaczyła. Nie uciekała z powodu strachu lecz dlatego by jej nie oddać za to co jej zrobiła. Tymczasem gdy te dwie bawiły się w kotka i myszkę, panowie z klas trzecich, rozmyślali jak będzie wyglądać ich ostatni obóz w tej szkole. W tym roku w jedno miejsce jechały klasy trzecie i pierwsze. Drugie za to iż wygrały prawo do wyboru gdzie pojadą jadą osobno. Ale wracając do naszych panów. Na dachu siedziała czołówka najpopularniejszych chłopaków a mianowicie: Zenki, Shizuo, Izayia, Czkawka oraz Ikuto( jeśli ktoś kojarzy anime „Shugo Chara” to na pewno wie o kogo chodzi- dop. aut.) - Mogę wiedzieć co robi tu ta pchła?- spytał już „lekko” wkurzony blondyn.
- Shizu-chan dach jest miejscem publicznym, a więc każdy kto ma ochotę może tu przebywać.- odpowiedział mu śpiewnie czerwonooki, który bawił się swoim ulubionym scyzorykiem. Zenki spoglądał na nich z ukosa, pilnował ich by w razie czego zatrzymać bezsensowną walkę. Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów, którymi poczęstował blondyna. Wiedział iż mu nie odmówi a pozostali nie palili.
- Macie pomysły co będziemy robić na tej wycieczce?- spytał się zielonooki.
- Chyba wyrwanie jakiś lasek na szybki numerek. A oprócz tego to chyba nasze ostatnie wygłupy więc może...
- Zrobimy jakiś dowcip nauczycielom?- dokończył za Czkawkę Ikuto, który do tej pory spał. Przeciągnął się niczym dziki kot po czym podszedł do Toyoi-kuna.- Lecz co do twojego pomysłu z wyrwaniem kilku lasek to ja bym się wstrzymał Czkawka. Wiesz iż z nami jadą pierwszoklasiści, a co za tym idzie jedzie ta pierdolona suka od zajęć muzycznych...- wzdrygnął się oraz pokazał jakby wymiotował na samo wspomnienie nauczycielki.
- Dokładnie Neko-kun!
- Czy nie powiedziałem ci czegoś Kanra-chan?- odbił pałeczkę Ikuto, przez co zaczęli mierzyć się morderczymi spojrzeniami z Oriharą. Nagle ich spór przerwało otwarcie drzwi prowadzących na dach. A w nich stała.. Ania z wielkim zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Ja przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale.. długo macie jeszcze zamiar być na dachu?- spytała dość niepewnie, jednocześnie ukrywając torbę z aparatem.
- Ne, ne. Dziecko nie zgubiłaś się przypadkiem?- spytał z sarkazmem Izayia. Za co dostał puszką mocno po głowie.
- Młoda co tu robisz z tym aparatem?- spytał blondyn podchodząc do kuzynki i dmuchając jej dymem prosto w twarz. Ta jedynie zatkała nos i uśmiechnęła się do niego przeuroczo.
- Ponoć z tego miejsca widać najlepiej
to miejsce więc postanowiłam to sprawdzić, a przy okazji porobić kilka zdjęć. A ty co tu robisz, na dodatek z tym papierochem?
- Nie widać?- spytał a ta wyrwała mu papierosa po czym go zgniotła butem.
- Wiesz, że palenie zabija.- powiedziała z wielkim wyrzutem jak i wstrętem co do tego ohydztwa. Szybko wyciągnęła z kieszeni marynarki paczkę gum i pocky o smaku zielonej herbaty. Wsadziła mu słodycz do ust a gdy zjadł to wcisnęła mu gumę miętową.- Masz bo ci jedzie... I chyba moja okazja przeminęła, więc do zobaczenia w domu!- krzyknęła brunetka, cmokając blondyna w policzek. Gdy wyszła jego kuple spojrzeli na złotookiego.
- Shizuo, czy my o czymś nie wiemy?- spytał Czkawka.
- Dokładnie. Tylko nie mów iż plotka na temat twojego rozstania z Astrid jest prawdziwa. To twoja nowa dupa?- zadał kolejne pytanie Ikuto. Ten został złapany przez bestyjkę i popchnięty na drzwi.
- Nigdy tak o niej nie mów, jasne?!
- Czyli dobrze powiedział! Ne, ne Shizu-chan, jak ją wyrwałeś?
- Kurwa niedojeby jebane, to moja KUZYNKA! Dotarło?- warknął wściekły puszczając Tsukiyomo.
- Dotarło, dotarło. Nie musiałeś być aż tak brutalny...

***

 Witam, witam moi drodzy, Mam nadzieje iż rozdział krótki, bo krótki, ale wam się spodoba. Postanowiłam iż napiszę jeszcze dwie lub trzy części tego opowiadania. I taka mała gra. Chce abyście napisali dla mnie kawałek spotkania :
1. Ani i Zenkiego
2. Astrid i Czkawki
3. Shizuo i Izaiyi
4. Amu i Ikuto
W formularzu powinno znaleźć się :
Autor: np. Akari Urokiri
Adres bloga: np. believe-in-me-zenki.blogspot.com ( nie musicie pisać jeśli nie macie)
Para: np Amu i Ikuto
I wasze zgłoszenie.
Kawałek spotkania proszę wysłać na mojego maila - kiarajaros1@gmail.com
Nagrodą będzie napisanie One-shota specjalnie dla zwycięscy. 

środa, 9 grudnia 2015

To tylko seks! część I

To tylko seks:
Usiadłam przed komputerem, otworzyłam plik pod nazwą „Hiccstrid” i patrzyłam tępo w ekran monitora, zastanawiając się o czym powinnam napisać następnego one-shota. Może jeśli wymyślę tytuł reszta przyjdzie sama? Szybko odpaliłam internet, by poszukać odpowiedniej muzyki do pisania oraz poszukać jakiś zdjęć, które by same pomogły przy pisaniu. Otworzyłam paczkę z ciastkami i spojrzałam na zachodzące powoli słońca. Przeniosłam się wraz z laptopem na łóżko, naszykowałam dwie poduszki oraz koc. Jedna była pod plecy a druga na położenie laptopa na swoich kolanach. Gdy przykryłam się kocem, znów zerknęłam na miejsce gdzie powinnam napisać tytuł i pod wpływem impulsu go napisałam, po chwili zabierając się do pisania notki, z czego się uśmiechnęłam... „ Każdy wie jak to jest być kochanym, jednak nie ja. Co prawda miałem kilka dziewczyn i uprawiałem z nimi seks, jednak oprócz zaspokojenia swoich potrzeb cielesnych nie czułem nic. I wydawało mi się iż im też chodzi tylko o seks jak i pochwalenie się iż chodziły z jednym z popularnych chłopaków w szkole. Nazywam się Czkawka a raczej to moje pseudonim. Tak naprawdę nazywam się Shinji Irokira oraz jestem uczniem ostatniego roku w liceum. Skąd ten dziwny oraz śmieszny pseudonim? Cóż gdy byłem dzieckiem, cały czas miałem czkawkę, która przestała mnie nękać dopiero gdy udałem się do gimnazjum. Tak więc teraz przechadzałem się po zatłoczonych, szkolnych korytarzach. Mimo iż byłem kaleką i nie miałem jednej stopy, to nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu. Przeczesałem dłonią swoje włosy i wkroczyłem do gabinetu pielęgniarki, gdzie ujrzałem siedzącego i bawiącego się scyzorykiem bruneta.” Przerwałam, uśmiechając się złośliwie.
- A jak! Muszę dać coś oprócz Hiccstrid to niech będzie Shizaya! - powiedziałam sama do siebie, pocierając dłońmi i powracając do przerwanej czynności.
„- A co ty tu robisz Izaya-san?- spytałem z grzeczności, chodź dobrze wiedziałem. Ukrywa się przed najsilniejszym chłopakiem w szkole.
- Ja? A nic, po prostu chciałem sobie posiedzieć~.Ne Czkawuś...Wiedziałeś może, że Astri-chan i Shizu-chan ze sobą chodzą~?
- A tak słyszałem. I co związku z tym?- spytałem, nawet nie kłopocząc się aby upomnieć go przed nazywaniem mnie 'Czkawusiem'. Orihara spojrzał na mnie tym swoim zaintrygowanym spojrzeniem oraz nazbyt radosnym uśmiechem. Co nie wróżyło nic dobrego.
- Dobrze wiem, iż nie za bardzo im się ostatnio układa, a ja chciałbym wkurzyć tego potwora~. Ne, może zechcesz mi pomóc~? Oczywiście coś za coś, a ja wiem czego chcesz.- powiedział z nutką tajemniczości w głosie. Nagle drzwi się otworzyły a do gabinetu wszedł chłopak znajdujący się na pierwszych miejscach w całej naszej szkole. Nie tylko w nauce, tak samo w sporcie jak i na liście najbardziej seksownych mężczyzn w naszej placówce, która została zrobiona przez dziewczyny.
- Ohayo Orihara-kun, Irokira-kun. Coś się wam stało, że tu siedzicie?- spytał spokojnie, podchodząc do szafki z bandażami.
- Yare, yare. Toyoi-kun, a co można robić w gabinecie pielęgniarki?
- Wiesz bym ci powiedział, ale nie chce niszczyć ci marzeń.- puścił do niego oczko.- A właśnie! Słyszałem iż Astrid pokłóciła się z Shizuo, i zapowiada się na ich zerwanie.- odwrócił się do nas plecami i udał się w stronę drzwi. Otworzył je i pomachał nam.- Powodzenia chłopaki!- krzyknął słodkim głosikiem i zniknął nam z oczu. Spojrzeliśmy na siebie by po chwili samym opuścić to pomieszczenie. Przerwa jeszcze się nie skończyła, więc już po kilkunastu krokach byłem otoczy przez dziewczyny, chcące się ze mną umówić, nawet na sam seks. Mogłem się zgodzić, jednak wtedy ujrzałem idącą do klasy Astrid. Szybko je ominąłem mówiąc iż mam już plany i ruszyłem w stronę zielonookiej. Przytrzymałem jej drzwi, kiedy wchodziła do klasy.
- Dziękuje.- powiedziała i udała się do swojej ławki. Sam też udałem się do swojej ławki i czekałem aż nauczyciel wejdzie do klasy. Zerknąłem w stronę blondynki, która z kimś (zapewne ze swoim chłopakiem) smsowała.”
Znów przerwałam. Westchnęłam, rozmasowując obolałe oczy. Spojrzałam w sufit, starając coś w nim dojrzeć.
- To za nudne..... A pomysłu na scenę łóżkową jeszcze nie mam...- mruczałam pod nosem i potargałam się po włosach.- Mam! Dobra muszę tylko muzykę zmienić oraz.... Skoro go dałam to chyba i ją będę musiała dać...- chwilę tak do siebie mówiłam, starając się zdecydować i a gdy zdecydowałam, to zabrałam się za tworzenie nowej listy muzycznej....”
Perspektywa Ani
Siedziałam w klasie i wsłuchiwałam się w rozmowy dziewczyn. Podobno rozpada się najgorętszy związek w szkole. Trochę mnie one wkurzały. Czy one nie wiedzą co to znaczy prywatność? Jak widać nie. A ja myślałam iż Japończycy umieją być dyskretni. Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie i nie mogłam się doczekać końca dzisiejszego dnia. Tak bardzo pragnęłam udać się za miasto, by porobić kilka szkiców oraz zdjęć! Agh! Poprawiłam kosmyk włosów za ucho i wyjrzałam zza okno. Jakie szczęście iż siedzę przy oknie. Miałam niesamowity widok na zmieniające swoje położenie chmury oraz na padające na nie światło słoneczne. Nic tylko robić temu zdjęcia! Wyłączyłam się z zajęć, lecz na ziemie w dość brutalny sposób, sprowadził mnie dźwięk dzwonka, kończącego mój dzisiejszy dzień w szkole. Szybko się spakowałam i opuściłam pomieszczenie. Gdy znajdowałam się dość blisko szatni zauważyłam oraz usłyszałam kłótnię jakieś ,pary. Podeszłam bliżej i ujrzałam iż to mój kuzyn jest w miejscu zainteresowania większości widzów. Przedostałam się do swojej szafki, gdzie szybko się przebrałam i podeszłam do Shizuo. Chwyciłam go za nadgarstek i miałam już go zabrać, gdy zostałam pociągnięta do tyłu przez jakąś blondynkę. Spojrzałam na nią całą i dostałam po twarzy! Dosłownie! Kurde kobieto co ja ci takiego zrobiłam!? Przyłożyłam dłoń do piekącego policzka i sama chciałam jej oddać, lecz powstrzymałam się. Ukłoniłam się jedynie przed nią i spojrzałam na swojego kuzyna.
- Idziemy kuzynie?- powiedziałam na tyle wyraźnie by mnie ta pusta blondyna usłyszała. Ten przytaknął, przykładając swój zimny napój do mojego policzka.- Dzięki.
- Proszę.- wziął ode mnie moje rzeczy, otoczył opiekuńczo ramieniem i wyprowadził dość szybkim i sprawnym krokiem poza budynek szkolny. Już zaczęłam nienawidzić te szkołę!

***

No witam was moi mili! Bardzo, ale to baardzo was przepraszam, za to iż tak długo nie dawałam notki. Lecz nie miałam po pierwsze weny a po drugie czasu. One shota postanowiłam iż podzielę na dwie, może trzy części..... Mam nadzieje iż wam się spodoba i wybaczycie mi ten długi czas oczekiwania.

niedziela, 7 czerwca 2015

Oświadczyny




Oświadczyny:
Dochodziła piętnasta, kiedy zabrałam się za pisanie tego one-shota. Oczywiście, jak zawsze nie miałam pomysłu jak zacząć, ale po obejrzeniu 12 odcinków Strike the Blood, wena sama przyszła. Dlatego uruchomiłam OpenOfice'a i zabrałam się za pisanie. W słuchawkach leciała „ Breaking Benjamin – Breath” , która nadawała lekkiego kopa oraz nastroju do napisania tych paru stron. Rozgrzałam palce pisząc ten krótki a zarazem nudny wstęp i przeszłam do roboty!
„ Dzień jak co dzień. Astrid przechadzała się po wiosce, w ułożonymi za głową dłońmi. Czekała na to aż dzień się skończy a ona spędzi te kilka godzin ze swoim chłopakiem Czkawką, który obecnie pomagał Pyskaczowi w kuźni. Mogłaby tam pójść, ale miała swoje zasady iż stara się nie przeszkadzać ludziom w pracy chyba że jest to konieczne. Dlatego postanowiła udać się do ich zatoczki, gdzie porzuca sobie sztyletem lub toporem w drzewo lub po prostu zrelaksuje się leżąc na trawie i oglądając chmury. Odkąd pokonali Dagura na Berk nastał czas pokoju i jedyne co robili to trenowali nowych jeźdźców lub brali udziały w zawodach. Jednak blondynka nie mogła przywyknąć do nic nierobienia i to doprowadzało ją do szaleństwa! Do tego na domiar złego Wichurka nie czuła się ostatnio za dobrze i nie mogła latać. Do tego niebawem ona jak i Czkawka będą mieli po dwadzieścia lat, ten zostanie wodzem a ona? Miała nadzieje być przy nim już zawsze, jednak to nie od niej zależało. Gdyby była tylko możliwość aby kobiety też mogły prosić mężczyzn o rękę, już dawno by to uczyniła. Dlatego nienawidzi tego iż to ona jest kobietą a nie on. Nienawidziła tej niepewności, czekania na to co ma się wydarzyć oraz tego iż wszystko do tego czasu nie zależy od niej! Z frustracją uderzyła pięścią o pobliskie drzewo i usłyszała strzyknięcie w lewym nadgarstku a po chwili ogromny ból. Syknęła, przyciskając bolącą dłoń do piersi, przyśpieszając kroku, aby jak najszybciej znaleźć się na miejscu i zając swoją ręką. Po paru minutach dotarła do zatoczki, gdzie siedział sobie Szczerbatek. Rozejrzała się. Nigdzie nie widziała swojego chłopaka oraz na smoku nie było założonego siodła. Czyżby smok tak jak i ona postanowił wybrać się na spacer i to bez wiedzy swojego właściciela? Zapewne i jemu się nudzi, bo przecież nie tylko jej chłopak nie poświęcał za dużo czasu w tym tygodniu. Zsunęła się ze zbocza i podeszła do czarnołuskiego smoka, głaszcząc go delikatnie po głowie, zdrową ręką. Usiadła obok niego i pozwoliła sobie na oparcie o niego swoich pleców aby po chwili zabrać się za sprawdzanie uszkodzenia nadgarstka. Wyjęła z sakiewki bandaż, chwilę po naciskała nadgarstek i gdy stwierdziła iż jest tylko zwichnięty, owinęła dłoń bandażem, z całych sił go zaciskając. Gdy skończyła zajmowanie dłonią, znów pogłaskała smoka i położyła się obok niego, patrząc w czerwono-pomarańczowo-fioletowe chmury. Wyobrażała sobie jak siedzi teraz na Wichurze i lecą w promieniach zachodzącego słońca. Albo jej pierwszy lot na smok, gdy przekonała się do Czkawki i zaczynała powoli się w nim zakochiwać a raczej uświadamiać się co do niego czuje....” Nagle przestałam, porozciągałam się i powróciłam do kończenia anime, które zajęło mi trzy godziny. Po zakończeniu oglądania, spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwudziesta, czyli wypadało by coś jednak do tego napisać. Powróciłam do słuchania muzyki a konkretniej włączyłam sobie ending z Durarara! Przechyliłam głowę, szybko czytając co napisałam i zaczęłam rozmyślać co by tu napisać, gdy nagle dostałam powiadomienie o umówionej rozmowie na gg. Tak więc zaczęłam konwersacje jednocześnie powracając do przerwanego pisania.”... Czkawka właśnie wychodził z kuźni, gdy na niebie pojawiały się gwiazdy. Pomasował dłonią po bolącym karku i ruszył na poszukiwania Astrid. Miał cichą nadzieję iż jego ukochana jest w dobrym humorze to może zrobi mu masaż... Och jak on dawno jej nie trzymał w swoich ramionach dłużej niż te marne pięć minut albo i mniej. Pomachał do idącego w stronę areny Śledzika wraz z Mieczykiem. Chłopak odmachał mu a szatyn do nich podbiegł.
- Cześć, Czkawka. Już skończyłeś?
- Tak... Śledzik widziałeś gdzieś Astrid?- pytasz starając ukryć podekscytowanie oraz niepokój. Właściciel Sztuki Mięsa zamyślił się i spojrzał na swojego kompana.
- Nie, a ty Mieczyk?
- Nie. Ale stary była wkurzona jakieś trzy godziny temu jak szła do lasu.- powiedział z tym swoim głupim i bezmózgim uśmiechem. Czkawka jedynie uderzył się dłonią w czoło, pożegnał się z przyjaciółmi i udał w stronę lasu. Normalna osoba, będąc w lesie by sobie spokojnie pochodziła, popatrzyła na krajobraz, ale nie on. On musiał biec, przed siebie bo na smoku nie poleci, bo i tego gdzieś wcięło. Dlatego biegł ile sił w nogach, prowadzony dziwnym przeczuciem, które mówiło mu gdzie znajduje się jego kochana. Już nie raz wsłuchiwał się w ten głos, w jego głowie, który pomógł mu wiele razy. Przeskoczył nad powalonym przez jakiegoś Śmiertnika Zębacza drzewo by po chwili się zatrzymać i spojrzeć w dół. Widok jaki tam zastał poprawił mu humor i pobudził. Wiedział iż jego ukochana była atrakcyjną kobietą i to bardzo a do tego teraz, leżała tak niewinnie na ziemi, z rozwalonym warkoczem oraz powyciąganymi ubraniami. Zsunął się po cichu na dół, nie chcąc obudzić dziewczyny jak i swojego smoka, który jej pilnował. Gdy Szczerbatek wyczuł obecność swojego jeźdźca uniósł automatycznie głowę do góry, jednak gdy ujrzał jego niemą komendę. Nocna Furia najostrożniej jak tylko potrafił wstał, nie budząc blondynki i podleciał do chłopaka. Ten szybko mu coś nakazał a gdy smok to wykonał powiedział aby poleciał do wioski. Uśmiechnął się, kładąc nad nią i cmokając w policzek. Dziewczyna automatycznie otworzyła oczy, chwyciła chłopaka za kombinezon i powaliła na ziemie, samej na nim siadając okrakiem i przyciskając sztylet do gardła. Gdy jednak ogarnęła na kim siedzi, odetchnęła z ulgą wbijając nóż w ziemię.
- Wiesz, że nie lubię jak ktoś mi tak robi. Mogłam ci coś zrobić.- powiedziała poprawiając kosmyk włosów.
- Oczywiście. Ale wiesz, też potrafię ci coś zrobić, więc jesteśmy kwita.- powiedział robiąc na jej szyi malinkę. Szybko odsunęła się od niego cała czerwona na twarzy i przyciskając dłoń do szyi. Ten się zaśmiał. Wyglądała tak uroczo, że nie mógł się powstrzymać i przysunął się blisko niej, powalając na ziemie. Położył dłonie po obu stronach jej głowy i zatopił się w jej malinowych ustach. Po chwili oderwał się od nich, przenosząc swoje usta na płatek przy jej uchu i delikatnie gryząc go wargami, co wywołało delikatne dreszcze na ciele dziewczyny. Uśmiechnęła się samej całując chłopaka w szyję i odwdzięczając się malinką za malinkę. Czkawka rozwalił palcami już i tak resztki warkocza by po chwili zanurzyć swoje palce w jej złocistych włosach. Znów złączył ich usta w namiętnym i pełnym pożądania pocałunku, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Astrid zaczęła pozbywać się powoli jego kombinezonu, jednak ten jej przerwał. Usiadł na trawie, usadowił dziewczynę na swoich kolanach, przodem do siebie i spojrzał w jej oczy.
- Astrid Hoferson Dobrze wiemy iż nie lubisz jak owija się coś w bawełnę, dlatego pytam w prost. Czy wyjdziesz za mnie?- pytał po chwili wyjmując z jej włosów własnoręcznie zrobiony pierścionek zaręczynowy. Blondynkę zatkało. Po raz pierwszy nie wiedziała co powiedzieć. Tak więc zamiast mówić jedynie pocałowała go w usta z całym uczuciem a on wsadził na jej palec pierścionek...”
Zakończyłam i sięgnęłam po kubek z piciem. Upiłam sporawy łyk i spojrzałam na swoją pracę. Przeczytałam wszystko jeszcze raz i stwierdziłam iż nic już nie wymyślę. Westchnęłam, włączyłam bloggera i zabrałam się za kopiowanie tekstu oraz szukanie jakiegoś obrazka. Napisałam kilka słów od siebie i opublikowałam. Uśmiechnęłam się do siebie.
- I pierwszy one-shot z głowy. Zatem...- i zaczęłam czytać bloga o mojej ukochanej parze yaoi z Durarara: Shizayi, jednocześnie myśląc nad treścią następnej notki....

***

No witam was kochani! Tak jak obiecałam notka dodana w weekend, pisana w dwa dni więc proszę o wyrozumiałość i nie bijcie!( no chyba że poduszką) Mam nadzieje iż wam się spodoba i mam do was takie pytanie:
Czy oprócz one-shotów z naszą parką mogę dodawać niezwiązane z JWS one-shoty? Oczywiście w jednym poście. 
Mam nadzieje iż notka się podoba, co powtarzam no ale cóż... Peszek.
Yane :*




piątek, 5 czerwca 2015

Powrót i Przeprosiny

Jak sama nazwa postu wskazuje powracam po dłuuugiej przerwie, z paroma informacjami.

Po pierwsze!
Na chwilę obecną opowiadanie " Just Be Mine" zostaje zawieszone! Przykro mi, ale po prostu nie mam do niego puki co pomysłów a te jakie miałam były po prostu do dupy, a nie chciałam umieszczać badziewia.
Po drugie!
Postanowiłam iż obecne opowiadanie będzie pisane w postaci " Tego co siedzi w mojej głowie." Czyli, iż notki będą pokazywały co siedzi w mojej głowie i można te serię wziąć jako serię one-shotów.
Po trzecie!
Notki będą pojawiały się do końca czerwca, ponieważ całe wakacje spędzę bez internetu i możliwości wstawienia jakiejkolwiek notki.
Po czwarte!
Bardzo, ale to bardzo was przepraszam za zaniedbanie bloga i obiecuję poprawę, tylko nie bijcie!

No i to by było na tyle. Pierwszy one-shot pojawi się tak jakoś w sobotę lub w niedzielę, co do długości nie obiecuje....
A tu tak na przebaczenie :

Pozdrawiam, Akari :*

poniedziałek, 15 września 2014

Just Be Mine I

Nie mogłam spać. Cały czas miałam w głowie obraz zaintrygowanego Czkawki nową przybyszką. A co jeśli będzie tak samo jak z Heather? Co jeśli i ona chce wykorzystać moich znajomych i ukochanego? Nie! Nie mogę do tego dopuścić! Nie pozwolę jej nikogo z ważnych dla mnie ludzi zranić ani wykorzystać! Podniosłam się z łóżka i szybko ubrałam. Włosy zaplotłam w niechlujnego warkocza i biorąc swój topór wyszłam z domu. Mimo iż mieszkam sama posiadam dość duży dom. Będąc na dworze do moich płuc doszło świeże, nocne powietrze. Zamknęłam oczy, uśmiechając się w stronę nocy. Założyłam kaptur i podeszłam do smoczycy, która już nie spała. Cmoknęłam ją w nos i wskakując na jej grzbiet wystartowałyśmy. Odkąd Czkawka stał się wodzem to ja szukam nowych krain, tworząc ciąg dalszy jego mapy. Leciałyśmy, nie zważając na mijający czas. Zamiast zimna, czułam wolność, której od tak długiego czasu potrzebowałam. Położyłam się na Wichurce, chowając dłonie pod głową. Zamiast gwiazd widziałam oczy Czkawki, jego uśmiech, jego łzy, do moich uszu nie docierał świst powietrza, tylko śmiech chłopaka, lub jego głos. Zaraz głos? Usiadłam i nasłuchiwałam. Nic nie słyszałam. Jednak dla pewności wolałam się rozejrzeć. Spojrzałam pod smoka, i nic, tylko chmury. Po moich bokach też nic. Za mną tylko ogon smoka a nade mną….
- Czkawka!
- Dobry Milady. To gdzie lecimy?- pyta zniżając się smokiem do mnie. Z jednej strony czułam szczęście iż tu ze mną jest, a z drugiej strony złość. Powinien odpoczywać a nie latać za mną! Jutro przecież ma masę obowiązków i musi być pełen sił!
- Ja przed siebie a ty do wioski.- powiedziałam poważnym tonem patrząc na niego. Zdjął maskę, ukazując mi swoją twarz. Włosy miał w lekkim nieładzie, aż się prosiły o to aby ich dotknąć i poprawić. Nagle poczułam czyjąś dłoń w pasie, a po chwili już siedziałam na Szczerbatku, otoczona w pasie przez Czkawkę.
- Czkawka wracaj do wioski!- krzyknęłam chcąc się mu wyrwać i wrócić na swojego smoka, lecz nie chciał mnie puścić.
- Nie, lecisz ze mną. To rozkaz twojego wodza.- uduszę go za to! Słyszałam jak się śmieje, za co oberwał ode mnie z łokcia w żebra, przez co syknął.- Ała! Byłaś zbyt brutalna.
- Oj, tak bardzo wodza przepraszam.- powiedziałam z sarkazmem. Za to Czkawka wsadził mi palec pod lewe żebro. Wykrzywiłam usta w bólu. Chwile lecieliśmy aż Szczerbatek nie wylądował na wyspie. Obok niego pojawiła się Wichurka. Chciałam mu się wyrwać, jednak skubany trzymał mnie w żelaznym uścisku.
- Puszczaj mnie! Czkawka masz dokładnie pięć sekund aby mnie puścić, bo jak n…- przerwał mi pocałunkiem. Mimo wolnie się w nim zatraciłam. Już od pewnego czasu to on rozpoczynał pocałunki, co mi się strasznie podobało. Wsadziłam palce w jego włosy, pogłębiając pocałunek. Tak bardzo mi tego brakowało, dotyku jego ciała, jego oddechu na mojej szyi…. Po prostu brakowało mi go całego. Poczułam jak wsadza do moich ust, swój język, prosząc mój do tańca. Teraz razem tańczyły swój namiętny taniec w naszych jamach ustnych. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, jednak nasze smoki podcięły nam nogi, teraz leżałam na chłopaku, zanosząc się śmiechem.
- No dobra, bardzo dziękuje za ten pocałunek wodzu, a teraz wracaj do wioski. Musisz wypocząć przed jutrzejszym dniem. Masz jutro masę obowiązków.- przyciągnął mnie do siebie, turlając się i znajdując nade mną.
- Ale ja jeszcze nie skończyłem kochanie. Dopiero co się rozgrzewałem tym pocałunkiem. A praca nie zając nie ucieknie. Lecz chwila sam na sam z tobą to już tak.
- Bez przesady.- chwycił za mój warkoczyk i zaczął się nim bawić. Zrobiłam to samo. Pocałował mnie w usta, jednak po chwili zaczął schodzić pocałunkami niżej. Widać iż się za mną stęsknił. Może to wykorzystam?  Nagle się zatrzymał, wiedziałam iż przeszkadzają mu w tej chwili moje ubrania. Położyłam nogi na jego biodrach i jednym ruchem powaliłam na ziemie, samej siadając na nim okrakiem.
- Mam rozumieć iż mam się przyzwyczajać do swojej pozycji w łóżku?- spytał zakładając dłonie pod głowę. Zaśmiałam się, opierając brodę na jego klatce piersiowej. Trzeba przyznać iż strasznie się zmienił pod względem wyglądu w ciągu tych pięciu lat. Cmoknęłam go w bliznę i zeszłam z niego.
- Nie tylko do pozycji w łóżku, ale i w związku.- puściłam do niego oczko, na co posłał mi buziaka. Spojrzałam na smoki i się zaśmiałam. Bawiły się w przeciąganie pnia. Po chwili poczułam brodę Czkawki na moim ramieniu a jego dłonie otaczały mnie w pasie.
- Zastanawiało cię to co stanie się jutro?- spytałam patrząc na ciemne niebo. Cmoknął mnie w szyję, delikatnie mnie w nią gryząc.
- Kiedyś, nie. Ale odkąd jesteś ze mną co noc się tym dręczę. Dalej nie mogę uwierzyć iż ze mną jesteś. Boje się iż pewnego dnia się obudzę a ciebie już po prostu przy mnie nie będzie.
- Czyli nie jestem jedyna. Ja to się boje iż ktoś mi ciebie zabierze, a wiem iż to jest pewne. No cóż, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jesteś seksownym, młodym mężczyzną, do którego ciągnie multum kobiet. A ja jestem… zwyczajna.- gwałtownie mnie odwrócił twarzą do siebie. Widziałam w jego oczach złość. Tylko na co? Przecież mówię samą prawdę. Chwycił mnie za podbródek, otwierając palcami usta.
- Posłuchaj mnie uważnie Astrid. Nie jesteś zwyczajna, przecież zadajesz się ze mną!- zaśmiałam się w myślach, ach ta jego skromność.- Poza tym ja nie widzę swojej przyszłości niż u twego boku. To z tobą chce się ożenić, mieć dzieci i razem sprawować rządy na Berk. Tak więc wyjdź za mnie. Zostań moją i tylko moją żoną, kochanką, miłością. Bądź dalej sensem mojego istnienia…- przyłożyłam mu palce do ust. On mi się właśnie oświadczył?! Czkawka poprosił mnie właśnie o rękę! Na Thora! Chciałam krzyczeć z radości, a jedyne co zrobiłam to… się poryczałam ze szczęścia. Chciał już coś powiedzieć, jednak mu nie pozwoliłam, zatykając mu usta swoimi. Z tego gwałtownego ruchu oboje leżeliśmy na trawie, zachłannie się całując. Jego dłonie znalazły się na moich plecach, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Zjechałam dłońmi z jego twarzy, w stronę jego kombinezonu. Po chwili zaczęłam rozpinać jego kombinezon, ten też powoli pozbywał się moich ubrań. Nie odrywaliśmy się nawet na chwilę, chcieliśmy zatracić się w tej chwili. Nie wiedzieliśmy, kiedy znów taki moment jak ten nastąpi. Po chwili byliśmy w samej bieliźnie, leżąc na swoich ubraniach. Błądził dłońmi po moich plecach, schodząc niżej. Gdy tylko jego ręce znalazły się na moich pośladkach uszczypnął mnie za nie. Nie zamierzałam tego tak zostawić.  Zaczęłam całować go po twarzy, a gdy byłam przy jego uchu, ugryzłam go, mrucząc mu uwodzicielsko do ucha.
- Jesteś tego pewna?- spytał składając pocałunki na mojej szyi. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, za które zrobiłam mu malinkę na barku.
- Jeszcze nigdy niczego nie byłam tak bardzo pewna jak tego Czkawka.- wyszeptałam zatapiając się w jego ustach.
- Przepraszam, jeśli będzie cię bolało od razu mów, dobrze?- ja jedynie przytaknęłam. Pozbyliśmy się swojej bielizny, nasze ciała tańczyły swój dziki i ekscytujący taniec. Czułam jego dłonie na swoim ciele, w każdym zakamarku, delikatnie podrapałam go paznokciami po plecach, na co zamruczał niczym smok. Następne co czułam to niemiłosierny ból, który po chwili mijał, a jego miejsce zajęła euforia…. Leżeliśmy tak, cali spoceni, całując się. Smoki dalej się bawiły, ale jak widać pomyślały o nas i rozpaliły nam ognisko. Teraz ogrzewaliśmy się ogniem w naszych ciałach, który z każdym dotykiem stawał się większy. Leżałam pod nim. Oderwał swoje usta od mojej szyi, patrzył na mnie z góry. Włosy spływały mu po twarzy, kilka kosmyków przykleiło się do spoconego czoła. Nic nie mówił tylko patrzył mi w oczy. Uwielbiałam widok tych soczyście zielonych oczu, mogłabym patrzyć w nie w nieskończoność a i nigdy nie miałabym dosyć. Położyłam dłoń na jego policzku i powiedziałam ze łzami szczęścia w oczach.
- Kocham cię Czkawka.- ten mnie pocałował, delikatnie a zarazem zachłannie i namiętnie.
- Ja ciebie też kocham Astrid.- po czym znów zatopiliśmy się w naszych ustach…. Dochodziła godzina siódma, wnioskując z położenia słońca na niebie. Leżałam na klatce piersiowej Czkawki, na szczęście lub nie w ubraniu. Jego dłonie głaskały moje plecy. Chciałam aby czas się zatrzymał. Chciałam go uwięzić w moich ramionach i nigdy nie puszczać. Chciałam go tylko dla siebie. Ale trzeba wracać. On jest wodzem i ma swoje obowiązki a ja szkolę młodych wojowników. Podparłam się na łokciu i całując go w usta wstałam.
- Trzeba się zbierać, bo wyślą po nas a zwłaszcza po ciebie smoki tropiące.- wyciągnęłam w jego stronę rękę, aby mu pomóc wstać. Chwycił za nią, podnosząc się i przyciągając mnie do siebie, namiętnie całując. W ciągu tych paru godzin obdarowaliśmy się niezliczoną liczbą pocałunków. Jakbyśmy wiedzieli iż coś się wydarzy.
- Nie chce. Wole zostać tutaj z tobą i cieszyć się twym cudnym ciałem oraz no całą tobą niż być tam i wysłuchiwać zażaleń na młodych jeźdźców. Już chyba wiem jak to było z nami, kiedy zaczynaliśmy.
- Masz racje. Ja też bym wolała zostać tu i dalej badać twoje ciało, ale cóż jestem też wojowniczką, która otrzymała ważne zadanie od wodza.- cmoknęłam go w usta.- Ale jeśli się dziś pośpieszymy to będziemy mieć dla siebie całą dzisiejszą noc. Zgadzasz się na to wodzu?- spytałam gryząc go delikatnie w ucho, jednocześnie jeżdżąc zmysłowo palcem po jego kombinezonie. Spojrzał na mnie z pożądaniem na co się uśmiechnęłam, całując go w policzek i ruszając w stronę Wichurki.
- Jeśli tak to mnie złap wodzu!- krzyknęłam wbijając się w powietrze. Nie odwróciłam się za siebie. Dobrze wiedziałam iż za chwile mnie dogoni. I nie myliłam się. Ścigaliśmy się jak małe dzieci do wioski. Wylądowaliśmy pod moim domem, ja zsiadłam z Wichurki i chciałam się z nim pożegnać, całusem w policzek, jednak ten zeskoczył ze Szczerbatka i przyciskając do drzwi na oczach mieszkańców obdarował mnie namiętnym, lekko zboczonym pocałunkiem, który odwzajemniłam. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, ja ostatni raz go cmoknęłam w policzek i udałam się w moją stronę.
- Kocham cię!- krzyknął na całe gardło, wbijając się w powietrze. Zaśmiałam się.
- Ja ciebie też.- wyszeptałam, kierując się w stronę lasu. Cóż czas na trening
*~*
Nastawał wieczór. Moi uczniowie z jękiem udawali się na swoich smokach w stronę wioski, postanowiłam uczynić to samo, dlatego czym prędzej wdrapałam się na Wichurę, która szybko wbiła się w powietrze. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło dzisiejszego ranka. Wylądowałyśmy przed moim domem, a przy drzwiach spała Spryciula z zaczepioną na nodze kartką. Wichura poszła do swojego domku a ja ukucnęłam, odwiązując od smoka list. Było w nim napisane iż jutro wybieram się z Czkawką na posiedzenie wodzów, będę robić w formie ochroniarza. Uśmiechnęłam się, wbiegając do środka. Szybko dopadłam moją torbę, zaczynając chować do niej najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak ubrania, woda, smoczy miętka itp. Wyrobiłam się w dwadzieścia minut. Oczywiście nie zabrakło noży i sztyletów oraz trzech toporów. Położyłam ją na łóżku, udając się do łazienki. Pozbyłam się już po raz drugi ubrań, każdy dotyk, przypominał pocałunki Czkawki. Na samą myśl na mojej twarzy zagościł wielki rumieniec. Aby o tym nie myśleć i o tym co się stanie w domu Czkawki, zakryłam twarz włosami. Na szczęście Wichurka o mnie pomyślała bo zagrzała mi ciepłej wody. Wlałam ją do bali, po chwili samej się w niej znajdując. Szybko zaczęłam się szorować, nie chcąc marnując czasu, na wylegiwanie się w wodzie. Zanurzyłam głowę pod wodę, po chwili gwałtownie ją wyciągając, włosy uderzyły mnie w plecy. Przetarłam dłonią mokrą od wody twarz, zaczesując włosy do tyłu. Wyszłam, owijając ciało w ręcznik, a drugim wytarłam włosy, które po chwili były mimo tego iż wciąż mokre w warkoczu. Potem zaczęłam wycierać energicznie ciało. Gdy już się wytarłam, owinęłam znów ciało ręcznikiem, wychodząc z pomieszczenia i udając się do pokoju. Tam szybko się ubrałam i zabierając ze sobą torbę, opuściłam dom. Wichura już czekała, a mi wystarczyło tylko na nią wskoczyć i już leciałam do okna Czkawki. Zawsze tak wchodzimy, już od kilku lat. Do moich uszu doszedł kobiecy głos. Dlatego nakazałam Wichurce podlecieć do okna, jednak zostać w ukryciu drzewa. Widziałam na łóżku Czkawkę, nie miał na sobie górnej części kombinezonu. Może mi się przesłyszało iż ktoś u niego jest. Jednak szybko ujrzałam zbliżający się w jego stronę cień. Po chwili ukazała się Elsa. Chwyciłam za sztylet i szykowałam się do rzutu, jednak to co po chwili ujrzałam mnie sparaliżowało. Pocałowała go! A on to odwzajemnił! Starałam się powstrzymać łzy, na marne. Jedyne co umiałam zrobić to rzucić tym sztyletem nad głową Czkawki, który gwałtownie się od niej odsunął. Podbiegł do okna a ja odleciałam. Wtuliłam się w szyję Wichury, pozwalając łzą płynąć. Słyszałam krzyki Czkawki, jednak po chwili zniknęłam w chmurach. Tak bardzo miałam dość, tego dnia. Najpierw było cudownie, a gdy miało być jeszcze lepiej, stało się koszmarnie. Nie wiem ile tak leciałyśmy, jednak łzy przestały spływać mi z oczu. Teraz chłodny wiatr wiał w moją twarz. Chwyciłam się za serce, które zostało złamane i prawdopodobnie już nigdy nie  będzie w całości. Wsłuchałam się w otoczenie. Oprócz szumu wiatru i przecinających powietrze skrzydeł Wichury, nie było słychać nic więcej. Nagle nie wiadomo skąd powietrze przeciął prawdopodobnie Wandersmok, na którego grzbiecie był jeździec. Wystraszyłam się. Chwyciłam się mocnej siodła, jednak to nic nie dało. Po chwili byłam porwana przez władcę błyskawic. Szarpałam się, chcąc jak najszybciej siedzieć znów na swoim smoku. Jednak na nic była moja siła z siłą smoka. Słyszałam krzyki swojej smoczycy, która jak się okazało pędziła za nami. Czułam się teraz jak Czkawka, gdy został porwany przez swoją matkę… Czkawka… Na samo wspomnienie jego imienia, zebrało mi się na płacz. Dobra! Koniec z byciem słabym! Kiedy tylko wylądujemy ucieknę. Jedyne co teraz widziałam to mrok, panujący wśród nocnych chmur. Księżyc jak i gwiazdy ukryły się pod pierzastą kołdrą. Nagle wlecieliśmy do jakieś jaskini, chciałam się wyrwać, jednak smok leciał dalej. Chwytając całe moje ciało w swoje szpony. Po chwili się zatrzymaliśmy a smok ostrożnie postawił mnie na ziemi. Chwila, czemu zrobił to ostrożnie? Nieważne, to może być moja szansa. Odskoczyłam do tyłu, wyciągając sztylet spod uda i wyciągając go przed siebie. Smok nawet nie zawarczał. Tylko upadł na trawę zasypiając. Nie powiem, że dość mnie to zszokowało. Z jego grzbietu zszedł jeździec, a za mną usłyszałam znajome skrzeczenie. Już nie byłam tu sama. Postać pozbyła się swojej maski a pod nią ukazała się….

****
No witam na pierwszym rozdziale tego opowiadania. Taki mały konkursik. Kogo ujrzała Astrid. Czas do następnej notki.

wtorek, 9 września 2014

Just Be Mine wstęp

" Prawdziwy i udany związek opiera się na kilku rzeczach: miłości, wierności, porozumieniu i zaufaniu. Gdy jednak jedna z tych rzeczy zostanie zabrana lub zniszczona, to samo dzieje się z związku. Oddalacie się od siebie a na końcu rozchodzicie na różne ścieżki drogi zwanej życiem...."
Nazywam się Astrid Hofferson, mam 20 lat, smoka i ukochanego. Te słowa powiedziała mi kiedyś moja matka. A raczej napisała. Nigdy jej nie poznałam tak samo jak Czkawka swojej, lecz los się do niego uśmiechnął, wręczając medal. Po jednej stronie była jego żyjąca matka, która zamieszkała z nami na Berk z drugiej strony była śmierć jego ojca. Czkawka przeżył to najgorzej wraz ze swoją matką, jednak po jakimś czasie pogodził się z jego stratą. Przynajmniej jemu udało się poznać oboje rodziców. Ja już tego szczęścia nie miałam. Moją jedyną rodzinom był mój wujek Finn, lecz niestety już go nie ma. Za jego śmierć zapłacił Dagur, który go zgładził. A Berserkowie zostali podbici przez nas. To takie pomniejsze streszczenie tego co się wydarzyło. Czkawka był wodzem a ja byłam przy nim i zawsze go wspierałam. Ale do pewnego czasu. Wszystko zaczęło się psuć gdy Eret przyniósł do wioski nieprzytomną dziewczynę....
***
No kochani, macie tu zapowiedź kolejnego opowiadania. Informuję iż będzie ono pisane raz z perspektywy Czkawki a raz Astrid, a później z jeszcze jednej osóbki, ale puki co wam nie zdradzę kim będzie ta osóbka. A teraz informuję iż może szybko się coś pojawić, bo chora jestem, rozumiecie? I to na samym początku roku szkolnego ja się rozłożyłam.... Masakra... No, ale mówi się trudno.
A tu taki słodki tulasek... Ja też chce tulaska!

sobota, 6 września 2014

Czas dorosnąć V

Na czerwono hentai! Nie chcesz nie czytaj!
***
Dni mijały niemiłosiernie szybko. czkawka został wodzem, jednak zawsze mógł liczyć na pomoc ojca, jak i siostry. Jego matka wraz z Astrid i dziewczynami zajęły się ślubem jak i weselem a Melodia nocą poślubną. Czkawka pomagał właśnie Pyskaczowi w kuźni gdy nagle poczuł czyiś ciężar na plecach, jak się okazało była to jego siostra.
- Czego Melodia? Nie widzisz iż jestem zajęty.- kończył właśnie siodło na Koszmara Ponocnika, bo poprzednie było za mocno przypalone i no po prostu zużyte.
- Nie, nie widzę. Ja tu akurat z ważną sprawą jakbyś nie wiedział. A mianowicie co do waszej nocy po…- zakrył jej usta dłonią.
- Poczekaj chwilę, przed kuźnią ok? Za pięć minut do ciebie przyjdę.- mówisz szybko kończąc swoją prace. Poinformował Pyskacza iż niedługo wróci, tylko musi coś załatwić i wyszedł. Chwycił siostrę za ramię, pociągnął w stronę Szczerbatka, który był gotowy do lotu. Wsadzasz ją na swojego smoka i lecicie tylko wam znane miejsce. Po kilku minutach diabelskiego lotu jesteście na miejscu. Schodzicie ze smoka, który zaczyna zabawę w trawie.
- No słucham.
- Może trochę milej co?- mówisz zakładając dłonie na piersiach.- Mniejsza. A więc chodzi o to iż na naszej wyspie nie ma miejsca, gdzie nikt by was tam nie znalazł, a poza wyspę nie mogę lecieć, sam wiesz, zakaz taty.
- Ja ci ten zakaz na chwilę obecną zawieszam, ale po znalezieniu miejsca znów jest aktywny.
- Zgoda.- chwytasz jego dłoń i nią mocno potrząsasz. Wsiadacie na Szczerbatka i wracacie do wioski. Podrzucasz tylko siostrę pod dom ukochanej i wracasz do Pyskacza…. W dzień ślubu obowiązki wodza przejął na powrót Stoik. Każdy się denerwował a zwłaszcza młoda para. Melodia najpierw pomogła matce przy przygotowaniach brata, z czego musiała się śmiać, kiedy gadał jakieś głupoty o tym iż może Szczerbatek go za chwilę polizać i go ubrudzi lub iż Astrid gdy go zobaczy zacznie się z niego śmiać. A kiedy Czkawka został skończony Valka poszła przygotować z dziewczynami Astrid, wcześniej nakazując Melodii pilnować brata. Ta oczywiście się naburmuszyła i zaczęła nabijać z brata. A najbardziej to z jego nocy poślubnej.
- Ale wiesz bracie jak masz się do tego zabrać prawda? No wiesz to twój pierwszy raz tak samo jak i Astrid. A wiesz jak ona reaguje na ból….- przerywasz jej rzucając w nią poduszką.
- Możesz się zamknąć? Już i tak jestem zdenerwowany, nawet bez twojej pomocy.
- Do usług. Ja cię tylko informuje. Bracie, słuchaj.- usiadła poważniejąc.- Nie denerwuj się. Ja rozumiem iż nie wiesz jak do tego się zabrać, ale wiedz iż ci pomogę jak zawsze. Przekonasz się jak będziecie na nocy poślubnej. I nie mów mi iż się boisz iż nie spodoba jej się twoje ciało, bo cóż ja wiem jak wyglądasz bez górnej części i powiem, że nie ma na co narzekać, zmieniłeś się przez te pięć lat i to widać. To raczej do kobiety należy martwienie się o wygląd a nie facetowi.- zaśmiałeś się mimo wolnie.
- Masz racje. Dzięki siostra. Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił.
- No ja też nie wiem Czkawuś. A bo zapomnę, a potem nie chce tego dawać ojcu. Tu masz moje strategię, które radzę ci po twoim powrocie przejrzeć inaczej będziesz martwy. No a teraz czas ruszać! Ojciec zapewne na nas czeka.- podchodzisz do niego i chwytając za dłoń wyciągasz z pokoju a następnie z domu. Biegniecie przez krótką chwilę, nim nie docieracie do twierdzy. Jak się okazuje wszyscy już tam są. Czekacie już jedynie na przyszłą panią Haddock. Dziewczyna przybyła po chwili. Była ubrana w sięgającą ziemi niebieską suknię, na prawym ramieniu znajdowała się bransoletka z niebieskimi kamieniami, w pasie przeplatał ją pas na której klamrze widniał pysk Śmiertnika Zębacza. Wszyscy ucichli. Nikt nie wyobrażał sobie ujrzeć Astrid Hofferson w sukience! Blondynka poprawiła grzywkę, Melodia kopnęła Niemego Svena a ten zaczął grać. Ruszyła, starała się zachować równy oddech oraz spokojną twarz. Każdy przyglądał się jej gdy szła a najbardziej Czkawka. Chłopak śledził jej każdy, nawet najdrobniejszy gest, nie mogąc uwierzyć iż za chwilę ta oto cudna wojowniczka i niesamowita kobieta będzie należeć do niego a on do niej. Melodia spojrzała morderczym spojrzeniem na bliźniaki oraz Sączysmarka. Na szczęście obok nich siedział Śledzik i Valka, więc na pewno ich przypilnują. Gdy niebieskooka dotarła do ukochanego i Stoika, szatyn ujął delikatnie jej dłoń i przez cały czas trzymał. Jej dotyk dodawał mu odwagi tak samo było z nią….( sorry, ale jako tako nie potrafię dobrze opisywać ślubów, wesela jeszcze, jeszcze więc wybaczcie, ale sami musicie sobie to wyobrazić ;*)
-… A więc ogłaszam was mężem i żoną. Chyba wiecie co teraz.- ludzie się mimo wolnie zaśmiali. Czkawka złapał ukochaną w talii, i jednym szybkim ruchem przyciągnął do siebie zatapiając swoje usta w jej wargach. Ludzie zaczęli bić brawa, krzyczeć z radości a niektórzy nawet płakali. Wśród tych płaczących była Valka oraz Pyskacz. Gdy gołąbeczki się od siebie oderwały, Melodia do nich podeszła i zaczęła.
- No to moje gratulacje! Wreszcie znalazłeś sobie żonę bracie.- znów wszyscy się zaśmiali, wliczając to parę młodą.- No, ale co tu dużo mówić, niech rozpocznie się zabawa na cześć nowożeńców!- tym razem wszyscy wstali krzycząc i klaszcząc głośno w dłonie. Melodia zawiesiła dłonie na ich szyjach przyciągając do siebie i całując w policzki…. Wszyscy już zajęli miejsca i zaczęli jeść oraz pić. W pewnym momencie na stół weszła Melodia i krzycząc na całe gardło wróciła na siebie uwagę wszystkich oraz ich uciszyła.
- Dobra ludziska! Wszyscy znamy tradycję, jaka od zawsze panuje na weselach.  Jako iż no cóż, przegrałam z mymi kochanymi rodzicami to do mnie należy wykonanie tego zaszczytnego zadania.- zeskoczyła całując najpierw brata w usta, później była Astrid a po niej ich smoki. Na koniec podeszła do Dagura, który dostał od niej ostatniego całusa. Gdy się od niego odsunęła przetarł dłonią usta, chcąc się pozbyć tego obleśnego smaku smoczej śliny. Na jego reakcje wszyscy się zaśmiali a Melodia uderzyła go ze śmiechem w ramię. Nawet smoki śmiały się w ten swój rozkoszny sposób. Później rozpoczęły się różne zabawy z udziałem młodych, ale najważniejszą częścią był ich pierwszy taniec.  Wyszli na środek, każdy na nich spoglądał. Stoik chwycił żonę za rękę a ta ze łzami radości spojrzała na niego a później na swoje dziecko. Ludzie zaczęli grać a młodzi szykowali się do rozpoczęcia tańca i śpiewania. Przyłożyli swoje przedramiona i rozpoczęli tym samym taniec.( link do piosenki ;) For the Dancing and Dreaming )
- I’ll swim and sail on savage seas
with never a fear of drowning
and gladly ride the waves of life
if you will marry me.

No scorching sun, nor freezing cold
will stop me on my journey
if you will promise me your heart...- spojrzał na ukochaną z wielką miłością w oczach, którą odwzajemniła, dołączając się do niego w tej pieśni.
- And love me for eternity.
My Dearest One, My Darling Dear,
your mighty words astound me.

But I’ve no need for mighty deeds
when I feel your arms around me.- kręcili się, zmieniając co chwile dłonie i uśmiechając do siebie.
- But I would bring you rings of gold,
and even sing you poetry,
and I would keep you from all harm
if you would stay beside me!
- I have no use for rings of gold,
I care not for your poetry,
I only want your hand to hold...- kucasz a blondynka kręci się naokoło ciebie, mierzchniąc przy okazji twoje włosy.
-  I only want you near me!- podnosisz się otaczając ją swoimi ramionami i kręcąc naokoło jej osi. Po chwili ludzie się do was przyłączają zarówno jak i do tańca jak i śpiewu.
- To love and kiss, to sweetly hold
for the dancing and the dreaming.
Through all my sorrows and all nights,
I’ll keep your love inside me!

I’ll swim and sail on savage seas
with never a fear of drowning!
And gladly ride the waves of life
If you will marry me!- na sam koniec unosisz ukochaną do góry, kręcąc się z nią. Patrzysz na niego, kładąc dłonie na jego twarzy i całując w usta. Postawiasz ją na ziemi, przyciągając bliżej siebie i nie przerywając pocałunku. Melodia przechyliła delikatnie głowę, uśmiechając się mimowolnie. Była szczęśliwa i to jeszcze jak! Po chwili spojrzała na Dagura. Miała nadzieje iż i ich ślub będzie niesamowitą chwilą w ich życiu. Po chwili z nienacka się do niego przytuliła, ten otoczył ją ramieniem, całując w czoło…. Gdy wesele dobiegło końca, ludzie zaczęli wracać do domów, kiedy tylko mijali przy wyjściu młode małżeństwo życzyli im wszystkiego dobrego itp. Ostatnimi osobami był Dagur a z nim ledwo co stojąca na nogach Melodia.
- No to ja… wam życzę udanej… nocy poślubnej…. Piorun was tam zamiecie…- paplała co chwilę ziewając. Czkawka i Astrid oblali się rumieńcem na co Dagur zaniósł się śmiechem. Złożył im po raz kolejny gratulację, wziął narzeczoną na ręce i ruszył do jej domu, gdzie przekazał ją Stoikowi.  A nowożeńcy cali w nerwach, czego po sobie nie pokazywali, wsiedli na smoka siostry Czkawki, zostawiając Szczerbatka i Wichurę pod jej opieką. Gdy gad poczuł ciężar na sobie, rozprostował skrzydła i mrucząc wystartował. Obojgu przypomniał się ich pierwszy wspólny lot na Szczerbatku. Tak samo jak wtedy na niebie było pełno gwiazd, rozświetlających drogę. Nic do siebie nie mówili ponieważ słowa mogłyby zepsuć magię tej chwili. Astrid oplotła ramionami chłopaka w pasie, opierając brodę na jego ramieniu. Po ciele chłopaka przeszły przyjemne dreszcze. Uśmiechnął się, patrząc przed siebie. Lot trwał czterdzieści minut, których zakochani nie odczuli. Dla nich czas się zatrzymał. Znajdowali się na nieznanej im wyspie. Wylądowali na małej polance, ukrytej przez skały i drzewa. Do ich uszu doszedł dźwięk wodospadu, który ujrzeli wraz z tyłem drewnianej chatki. Zeszli z grzbietu smoka, który poszedł spać do pobliskiej jaskini. Astrid poprawiła grzywkę, spoglądając na chłopaka. Czekała aż weźmie ją na ręce, zgodnie ze zwyczajem. Zielonooki przejechał dłonią po włosach, chcąc się uspokoić. Dziewczyna traciła z kolejną minutą cierpliwość. Gdy miała go uderzyć, została uniesiona do góry. Chłopak nic nie mówił, tylko szedł przed siebie. W ciszy przekroczyli próg domu. W środku unosił się delikatny zapach kwiatów, wszędzie stały zapalone świece, niedawno co ktoś je zapalił. Czkawka postawił ukochaną na ziemi, odwrócił się zamknąć drzwi. Gdy odwrócił się w stronę blondynki, ta pocałowała go w usta. Chciała aby zatracił się w tej chwili, by się zrelaksował, jednak nie udało się. Dlatego postanawiasz spróbować czegoś co nigdy nie zawodzi. Zakładasz dłonie na piersiach, delikatnie przymrużasz powieki i jedynie patrzysz na niego. Wiesz iż długo nie wytrzyma i coś zrobi. Dobrze wiedziałaś. Nie wytrzymał nawet pięciu minut.
- Możesz przestać! Błagam nie rób takiej miny gdy staram się kontrolować!
- To może zapomnij o kontrolowaniu i zmuś mnie abym tak nie robiła. To jak Czkawka?
- Czy wiesz o co ty mnie prosisz?- jedynie mu przytakujesz.- Jeśli zacznę to nie przestanę tak szybko Milady. Astrid ja jedynie nie chce zrobić ci krzy….- nie pozwalasz mu dokończyć zatykając jego usta swoimi. Tym razem się nie kontrolujesz. Pozwalasz pożądaniu przejąć kontrolę nad ciałem. Kładziesz dłoń na jej policzku. Drugą w talii przyciągając ją bliżej siebie. Blondynka rozpuściła warkocza, jednocześnie przejeżdżając swoim językiem po twoim podniebieniu. Przesuwasz dłonią powoli, dotykając jej pośladków, jednak nie zatrzymujesz na nich swej wędrówki. Gdy docierasz do jej lewego uda, wsuwasz delikatnie dłoń pod materiał sukienki. Po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Kładziesz dłoń na jego klatce piersiowej, rozpinając guziki koszuli, a już po chwili dotykasz dłonią jego gołej i umięśnionej klatki piersiowej. Przesuwasz dłońmi do góry, pozbywając się materiału z jego ramion, zmuszając go tym do puszczenia cię. Po chwili oderwałaś się od niego, patrząc mu w oczy z pożądaniem. Łapiesz go za brodę, przysuwając się blisko jego twarzy. Mruczysz mu uwodzicielsko do ucha chwytasz jego pasek od spodni i ciągniesz za sobą w stronę łóżka. Potykasz się, upadając na Astrid a z nią na łóżko. Blondynka mimo wolnie wybucha śmiechem, który cię podnieca. Chwytasz w palce kosmyk jej włosów, całując go. Opierasz jedną rękę nad jej głową, spoglądając jej w oczy z wielkim uczuciem. Niebieskooka dotyka opuszkami palców jego policzka, przejeżdżasz po jego ustach. Chłopak całuje twój opuszek palców a ty chwytasz go za tą wargę. Wiesz iż się z tobą droczy i z chęcią byś się dalej pobawił, jednak już za długo się kontrolowałeś. Przejeżdżasz językiem po tym palcu, następnie delikatnie go gryziesz. Zabierasz dłoń, całując go w usta z wielką namiętnością. Oplatasz go nogą w pasie i jednym, silnym ruchem, przekręcasz na drugą stronę. teraz to ty znajdujesz się na nim, siadając na nim okrakiem. Pochylasz głowę w lewą stronę, ty za to podpierasz się na dłoniach, zaczynając składać pocałunki na jej szyi, schodząc na ramię, z którego zsuwasz ramiączko sukienki samymi wargami. Z drugim pomaga ci dłoń, która delikatnie muska jej jedwabistą skórę. Gdy po chwili materiał sukienki leży pognieciony na podłodze, ty zaczynasz przyglądać się jej idealnemu ciału. Dziewczyna mimowolnie zasłoniła ramionami piersi. Po prostu wstydziła się swojego ciała. Cmokasz jej szyję, powoli odsłaniając jej piersi.
- Jesteś przepiękną kobietą Astrid.- mówisz to patrząc jej w oczy. Ta delikatnie się rumieni, mimo wolnie patrząc na twoją klatkę piersiową. Przejeżdżasz po niej palcami, wywołując ciche mruczenie chłopaka. Uśmiechasz się. Chcesz przejść dalej, ale boisz się. Bądź co bądź to twój pierwszy raz. Robi ci się strasznie gorąco. Całujesz go w usta i szybko wybiegasz z domu. Patrzysz lekko skołowany przed siebie, na drzwi za którymi zniknęła dziewczyna. Ale po chwili się do siebie uśmiechasz. Ucieszyło cię iż nie tylko ty się denerwujesz i boisz. Astrid wściekła na siebie uderza pięścią w pień pobliskiego drzewa. Lewą dłonią, zaczesuje swoje blond włosy do tyłu, chcąc jakoś się uspokoić. Po chwili przypominasz sobie o wodospadzie. Kierujesz się w jego stronę, mając nadzieje iż zimny prysznic cię otrzeźwi. Zanurzasz powoli swoje nogi w zimnej wodzie, wchodząc stopniowo głębiej. Woda sięga ci do pasa, chcesz zanurkować jednak, ktoś chwyta cię w pasie ciągnąc do tyłu. Po chwili wynurzasz się z wody z krzykiem. Za szybko zanurzyłaś się w wodzie! Po chwili wynurza się Czkawka zanosząc się śmiechem. Jesteś wkurzona, dlatego kładziesz dłoń na jego głowie i po chwili zanurzasz ją z całej siły pod wodą. I teraz to ty się śmiejesz,  jednak nie na długo. Po chwili chłopak ciągnie cię pod wodę, gdzie składa pocałunek na twoich malinowych wargach. Zagłębiacie się w tym pocałunku, wynurzając z wody. Wplatasz palce w jego włosy, przyciskając jego twarz jeszcze bliżej swojej, ty łapiesz ją w pasie, nie chcąc aby dzieliły wasze ciała jakakolwiek odległości. Całowaliście się bez zapamiętania, dłońmi jeździliście po swoich plecach, chcąc jak na razie zapamiętać je na pamięć. Czkawka zaczął schodzić pocałunkami na jej szyję, tworzył drogę, zaznaczaną mokrymi pocałunkami. Całowałeś jej obojczyk, później jej piersi, następnie brzuch, aż klęczałeś przed nią, na co ta się zaśmiała. Uwodzicielsko pochyliła się w twoją stronę, kładąc dłonie na nogach, podkreślając za pomocą ramion swoje piersi. Cmoknęła cię w nos i kuszącym krokiem udała się w stronę domu. Tym razem się nie przestraszyła, tylko chciała po prostu go podroczyć. Szybko podniosłeś się z klęczków jak i szybko ją dogoniłeś. Złapałeś w pasie i jednym ruchem przewiesiłeś sobie przez ramię, niosąc ją do domu. Zaśmiałaś się w duchu. Gdy jesteście w domku, kładziesz ją na łóżko, zatapiając się w jej wargach. Na ustach blondynki pojawił się uśmiech. Teraz pocałunki nie były delikatne, teraz były brutalne i zachłanne. Jego ręka dotykała twoich piersi, ściskając je, masując i podniecając zarówno ciebie jak i jego. Oderwałaś swoje wargi od jego, schodząc pocałunkami niżej aż nie dotarłaś do jego krocza. Po chwili wróciłaś tą samą drogą do jego ust. Wasze dłonie błądziły po waszych nagich ciałach, starając się je zapamiętać. Każdy mięsień, zakątek ciała został dziś przez was wycałowany i dotykany. Po chwili patrzycie sobie w oczy. Widzisz w oczach Astrid iż jest gotowa. Całując ją w usta, wchodzisz w nią, ostrożnie i powoli. Zaciskasz oczy, czując niemiłosierny ból, zaciskasz dłonie na ramionach chłopaka z wielką siłą, jednak nie przerywasz. Ostrożnie się w niej poruszasz, chcesz aby przywykła. I tak się po chwili dzieje, falę niemiłosiernego bólu zastępuje fala niesamowitej przyjemności. Po chwili przyśpieszasz, ty oplatasz go nogami w pasie…… Leżeliście cali spoceni, wykończeni, ale i szczęśliwi. Twoja głowa leżała na jego klatce piersiowej, palcami wystukiwałaś jakiś rytm, przy jego sercu. Całujesz ją we włosy, głaszcząc je, a po chwili jeździsz palcem po jej plecach. Rysujesz na nich palcem, co się podoba dziewczynie. Całuje cię w brodę, podnosząc się i po chwili całując w usta. Po chwili odrywasz się od niego i z wielką miłością mówisz.
- Kocham cię Czkawka.- łzy mimowolnie lecą ci z oczu. Czkawka jedynie się uśmiechnął, ścierając łzy pocałunkami. Przyciąga twoją twarz do jego klatki piersiowej, chowając twarz w twoich włosach mówi.
- Ja ciebie też kocham Astrid…..

Sześć lat później……
Na Berk jak zawsze było słychać ryki smoków. Ludzie cieszyli się, smoki bawiły itp. Jednak w pewnym domu dwoje ludzi dalej sobie słodko spało. Astrid tuliła się do klatki piersiowej męża, ten otaczał ją w talii ramieniem. I spali by tak gdyby nie pewna dziewczynka. Była to Katri ich czteroletnia córeczka. Oczy miała po matce, włosy były mieszanką obojga. Znienacka na nich skoczyła budząc ich do życia. Kobieta ziewnęła całując córkę we włosy, a Czkawka pocałował ją a później dziewczynkę.
- Dobry.- mówicie jednocześnie, przez co zaczynacie się śmiać. Mała patrzy na was swoimi wielkimi oczami, jakby na coś czekała. Gdy zauważyła iż nie wiecie o co jej chodzi sama wam powiedziała.
- Kiedy będzie ciocia?
- Niebawem.- gdy to mówisz na dachu domu coś ląduje. Myślisz iż to Szczerbatek, jednak jak się okazuje przez okno do waszej sypialni do środka wskakuje z uśmiechem Melodia a za nią jej kochany Piorun…..



***
No kochani to koniec tego opowiadania. Mam nadzieje iż się wam podobał a już niebawem pojawi się kolejne opowiadanie albo raczej jego zapowiedź jak i bohaterowie. A to takie zdjęcia ;*