poniedziałek, 15 września 2014

Just Be Mine I

Nie mogłam spać. Cały czas miałam w głowie obraz zaintrygowanego Czkawki nową przybyszką. A co jeśli będzie tak samo jak z Heather? Co jeśli i ona chce wykorzystać moich znajomych i ukochanego? Nie! Nie mogę do tego dopuścić! Nie pozwolę jej nikogo z ważnych dla mnie ludzi zranić ani wykorzystać! Podniosłam się z łóżka i szybko ubrałam. Włosy zaplotłam w niechlujnego warkocza i biorąc swój topór wyszłam z domu. Mimo iż mieszkam sama posiadam dość duży dom. Będąc na dworze do moich płuc doszło świeże, nocne powietrze. Zamknęłam oczy, uśmiechając się w stronę nocy. Założyłam kaptur i podeszłam do smoczycy, która już nie spała. Cmoknęłam ją w nos i wskakując na jej grzbiet wystartowałyśmy. Odkąd Czkawka stał się wodzem to ja szukam nowych krain, tworząc ciąg dalszy jego mapy. Leciałyśmy, nie zważając na mijający czas. Zamiast zimna, czułam wolność, której od tak długiego czasu potrzebowałam. Położyłam się na Wichurce, chowając dłonie pod głową. Zamiast gwiazd widziałam oczy Czkawki, jego uśmiech, jego łzy, do moich uszu nie docierał świst powietrza, tylko śmiech chłopaka, lub jego głos. Zaraz głos? Usiadłam i nasłuchiwałam. Nic nie słyszałam. Jednak dla pewności wolałam się rozejrzeć. Spojrzałam pod smoka, i nic, tylko chmury. Po moich bokach też nic. Za mną tylko ogon smoka a nade mną….
- Czkawka!
- Dobry Milady. To gdzie lecimy?- pyta zniżając się smokiem do mnie. Z jednej strony czułam szczęście iż tu ze mną jest, a z drugiej strony złość. Powinien odpoczywać a nie latać za mną! Jutro przecież ma masę obowiązków i musi być pełen sił!
- Ja przed siebie a ty do wioski.- powiedziałam poważnym tonem patrząc na niego. Zdjął maskę, ukazując mi swoją twarz. Włosy miał w lekkim nieładzie, aż się prosiły o to aby ich dotknąć i poprawić. Nagle poczułam czyjąś dłoń w pasie, a po chwili już siedziałam na Szczerbatku, otoczona w pasie przez Czkawkę.
- Czkawka wracaj do wioski!- krzyknęłam chcąc się mu wyrwać i wrócić na swojego smoka, lecz nie chciał mnie puścić.
- Nie, lecisz ze mną. To rozkaz twojego wodza.- uduszę go za to! Słyszałam jak się śmieje, za co oberwał ode mnie z łokcia w żebra, przez co syknął.- Ała! Byłaś zbyt brutalna.
- Oj, tak bardzo wodza przepraszam.- powiedziałam z sarkazmem. Za to Czkawka wsadził mi palec pod lewe żebro. Wykrzywiłam usta w bólu. Chwile lecieliśmy aż Szczerbatek nie wylądował na wyspie. Obok niego pojawiła się Wichurka. Chciałam mu się wyrwać, jednak skubany trzymał mnie w żelaznym uścisku.
- Puszczaj mnie! Czkawka masz dokładnie pięć sekund aby mnie puścić, bo jak n…- przerwał mi pocałunkiem. Mimo wolnie się w nim zatraciłam. Już od pewnego czasu to on rozpoczynał pocałunki, co mi się strasznie podobało. Wsadziłam palce w jego włosy, pogłębiając pocałunek. Tak bardzo mi tego brakowało, dotyku jego ciała, jego oddechu na mojej szyi…. Po prostu brakowało mi go całego. Poczułam jak wsadza do moich ust, swój język, prosząc mój do tańca. Teraz razem tańczyły swój namiętny taniec w naszych jamach ustnych. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, jednak nasze smoki podcięły nam nogi, teraz leżałam na chłopaku, zanosząc się śmiechem.
- No dobra, bardzo dziękuje za ten pocałunek wodzu, a teraz wracaj do wioski. Musisz wypocząć przed jutrzejszym dniem. Masz jutro masę obowiązków.- przyciągnął mnie do siebie, turlając się i znajdując nade mną.
- Ale ja jeszcze nie skończyłem kochanie. Dopiero co się rozgrzewałem tym pocałunkiem. A praca nie zając nie ucieknie. Lecz chwila sam na sam z tobą to już tak.
- Bez przesady.- chwycił za mój warkoczyk i zaczął się nim bawić. Zrobiłam to samo. Pocałował mnie w usta, jednak po chwili zaczął schodzić pocałunkami niżej. Widać iż się za mną stęsknił. Może to wykorzystam?  Nagle się zatrzymał, wiedziałam iż przeszkadzają mu w tej chwili moje ubrania. Położyłam nogi na jego biodrach i jednym ruchem powaliłam na ziemie, samej siadając na nim okrakiem.
- Mam rozumieć iż mam się przyzwyczajać do swojej pozycji w łóżku?- spytał zakładając dłonie pod głowę. Zaśmiałam się, opierając brodę na jego klatce piersiowej. Trzeba przyznać iż strasznie się zmienił pod względem wyglądu w ciągu tych pięciu lat. Cmoknęłam go w bliznę i zeszłam z niego.
- Nie tylko do pozycji w łóżku, ale i w związku.- puściłam do niego oczko, na co posłał mi buziaka. Spojrzałam na smoki i się zaśmiałam. Bawiły się w przeciąganie pnia. Po chwili poczułam brodę Czkawki na moim ramieniu a jego dłonie otaczały mnie w pasie.
- Zastanawiało cię to co stanie się jutro?- spytałam patrząc na ciemne niebo. Cmoknął mnie w szyję, delikatnie mnie w nią gryząc.
- Kiedyś, nie. Ale odkąd jesteś ze mną co noc się tym dręczę. Dalej nie mogę uwierzyć iż ze mną jesteś. Boje się iż pewnego dnia się obudzę a ciebie już po prostu przy mnie nie będzie.
- Czyli nie jestem jedyna. Ja to się boje iż ktoś mi ciebie zabierze, a wiem iż to jest pewne. No cóż, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jesteś seksownym, młodym mężczyzną, do którego ciągnie multum kobiet. A ja jestem… zwyczajna.- gwałtownie mnie odwrócił twarzą do siebie. Widziałam w jego oczach złość. Tylko na co? Przecież mówię samą prawdę. Chwycił mnie za podbródek, otwierając palcami usta.
- Posłuchaj mnie uważnie Astrid. Nie jesteś zwyczajna, przecież zadajesz się ze mną!- zaśmiałam się w myślach, ach ta jego skromność.- Poza tym ja nie widzę swojej przyszłości niż u twego boku. To z tobą chce się ożenić, mieć dzieci i razem sprawować rządy na Berk. Tak więc wyjdź za mnie. Zostań moją i tylko moją żoną, kochanką, miłością. Bądź dalej sensem mojego istnienia…- przyłożyłam mu palce do ust. On mi się właśnie oświadczył?! Czkawka poprosił mnie właśnie o rękę! Na Thora! Chciałam krzyczeć z radości, a jedyne co zrobiłam to… się poryczałam ze szczęścia. Chciał już coś powiedzieć, jednak mu nie pozwoliłam, zatykając mu usta swoimi. Z tego gwałtownego ruchu oboje leżeliśmy na trawie, zachłannie się całując. Jego dłonie znalazły się na moich plecach, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Zjechałam dłońmi z jego twarzy, w stronę jego kombinezonu. Po chwili zaczęłam rozpinać jego kombinezon, ten też powoli pozbywał się moich ubrań. Nie odrywaliśmy się nawet na chwilę, chcieliśmy zatracić się w tej chwili. Nie wiedzieliśmy, kiedy znów taki moment jak ten nastąpi. Po chwili byliśmy w samej bieliźnie, leżąc na swoich ubraniach. Błądził dłońmi po moich plecach, schodząc niżej. Gdy tylko jego ręce znalazły się na moich pośladkach uszczypnął mnie za nie. Nie zamierzałam tego tak zostawić.  Zaczęłam całować go po twarzy, a gdy byłam przy jego uchu, ugryzłam go, mrucząc mu uwodzicielsko do ucha.
- Jesteś tego pewna?- spytał składając pocałunki na mojej szyi. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, za które zrobiłam mu malinkę na barku.
- Jeszcze nigdy niczego nie byłam tak bardzo pewna jak tego Czkawka.- wyszeptałam zatapiając się w jego ustach.
- Przepraszam, jeśli będzie cię bolało od razu mów, dobrze?- ja jedynie przytaknęłam. Pozbyliśmy się swojej bielizny, nasze ciała tańczyły swój dziki i ekscytujący taniec. Czułam jego dłonie na swoim ciele, w każdym zakamarku, delikatnie podrapałam go paznokciami po plecach, na co zamruczał niczym smok. Następne co czułam to niemiłosierny ból, który po chwili mijał, a jego miejsce zajęła euforia…. Leżeliśmy tak, cali spoceni, całując się. Smoki dalej się bawiły, ale jak widać pomyślały o nas i rozpaliły nam ognisko. Teraz ogrzewaliśmy się ogniem w naszych ciałach, który z każdym dotykiem stawał się większy. Leżałam pod nim. Oderwał swoje usta od mojej szyi, patrzył na mnie z góry. Włosy spływały mu po twarzy, kilka kosmyków przykleiło się do spoconego czoła. Nic nie mówił tylko patrzył mi w oczy. Uwielbiałam widok tych soczyście zielonych oczu, mogłabym patrzyć w nie w nieskończoność a i nigdy nie miałabym dosyć. Położyłam dłoń na jego policzku i powiedziałam ze łzami szczęścia w oczach.
- Kocham cię Czkawka.- ten mnie pocałował, delikatnie a zarazem zachłannie i namiętnie.
- Ja ciebie też kocham Astrid.- po czym znów zatopiliśmy się w naszych ustach…. Dochodziła godzina siódma, wnioskując z położenia słońca na niebie. Leżałam na klatce piersiowej Czkawki, na szczęście lub nie w ubraniu. Jego dłonie głaskały moje plecy. Chciałam aby czas się zatrzymał. Chciałam go uwięzić w moich ramionach i nigdy nie puszczać. Chciałam go tylko dla siebie. Ale trzeba wracać. On jest wodzem i ma swoje obowiązki a ja szkolę młodych wojowników. Podparłam się na łokciu i całując go w usta wstałam.
- Trzeba się zbierać, bo wyślą po nas a zwłaszcza po ciebie smoki tropiące.- wyciągnęłam w jego stronę rękę, aby mu pomóc wstać. Chwycił za nią, podnosząc się i przyciągając mnie do siebie, namiętnie całując. W ciągu tych paru godzin obdarowaliśmy się niezliczoną liczbą pocałunków. Jakbyśmy wiedzieli iż coś się wydarzy.
- Nie chce. Wole zostać tutaj z tobą i cieszyć się twym cudnym ciałem oraz no całą tobą niż być tam i wysłuchiwać zażaleń na młodych jeźdźców. Już chyba wiem jak to było z nami, kiedy zaczynaliśmy.
- Masz racje. Ja też bym wolała zostać tu i dalej badać twoje ciało, ale cóż jestem też wojowniczką, która otrzymała ważne zadanie od wodza.- cmoknęłam go w usta.- Ale jeśli się dziś pośpieszymy to będziemy mieć dla siebie całą dzisiejszą noc. Zgadzasz się na to wodzu?- spytałam gryząc go delikatnie w ucho, jednocześnie jeżdżąc zmysłowo palcem po jego kombinezonie. Spojrzał na mnie z pożądaniem na co się uśmiechnęłam, całując go w policzek i ruszając w stronę Wichurki.
- Jeśli tak to mnie złap wodzu!- krzyknęłam wbijając się w powietrze. Nie odwróciłam się za siebie. Dobrze wiedziałam iż za chwile mnie dogoni. I nie myliłam się. Ścigaliśmy się jak małe dzieci do wioski. Wylądowaliśmy pod moim domem, ja zsiadłam z Wichurki i chciałam się z nim pożegnać, całusem w policzek, jednak ten zeskoczył ze Szczerbatka i przyciskając do drzwi na oczach mieszkańców obdarował mnie namiętnym, lekko zboczonym pocałunkiem, który odwzajemniłam. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, ja ostatni raz go cmoknęłam w policzek i udałam się w moją stronę.
- Kocham cię!- krzyknął na całe gardło, wbijając się w powietrze. Zaśmiałam się.
- Ja ciebie też.- wyszeptałam, kierując się w stronę lasu. Cóż czas na trening
*~*
Nastawał wieczór. Moi uczniowie z jękiem udawali się na swoich smokach w stronę wioski, postanowiłam uczynić to samo, dlatego czym prędzej wdrapałam się na Wichurę, która szybko wbiła się w powietrze. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło dzisiejszego ranka. Wylądowałyśmy przed moim domem, a przy drzwiach spała Spryciula z zaczepioną na nodze kartką. Wichura poszła do swojego domku a ja ukucnęłam, odwiązując od smoka list. Było w nim napisane iż jutro wybieram się z Czkawką na posiedzenie wodzów, będę robić w formie ochroniarza. Uśmiechnęłam się, wbiegając do środka. Szybko dopadłam moją torbę, zaczynając chować do niej najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak ubrania, woda, smoczy miętka itp. Wyrobiłam się w dwadzieścia minut. Oczywiście nie zabrakło noży i sztyletów oraz trzech toporów. Położyłam ją na łóżku, udając się do łazienki. Pozbyłam się już po raz drugi ubrań, każdy dotyk, przypominał pocałunki Czkawki. Na samą myśl na mojej twarzy zagościł wielki rumieniec. Aby o tym nie myśleć i o tym co się stanie w domu Czkawki, zakryłam twarz włosami. Na szczęście Wichurka o mnie pomyślała bo zagrzała mi ciepłej wody. Wlałam ją do bali, po chwili samej się w niej znajdując. Szybko zaczęłam się szorować, nie chcąc marnując czasu, na wylegiwanie się w wodzie. Zanurzyłam głowę pod wodę, po chwili gwałtownie ją wyciągając, włosy uderzyły mnie w plecy. Przetarłam dłonią mokrą od wody twarz, zaczesując włosy do tyłu. Wyszłam, owijając ciało w ręcznik, a drugim wytarłam włosy, które po chwili były mimo tego iż wciąż mokre w warkoczu. Potem zaczęłam wycierać energicznie ciało. Gdy już się wytarłam, owinęłam znów ciało ręcznikiem, wychodząc z pomieszczenia i udając się do pokoju. Tam szybko się ubrałam i zabierając ze sobą torbę, opuściłam dom. Wichura już czekała, a mi wystarczyło tylko na nią wskoczyć i już leciałam do okna Czkawki. Zawsze tak wchodzimy, już od kilku lat. Do moich uszu doszedł kobiecy głos. Dlatego nakazałam Wichurce podlecieć do okna, jednak zostać w ukryciu drzewa. Widziałam na łóżku Czkawkę, nie miał na sobie górnej części kombinezonu. Może mi się przesłyszało iż ktoś u niego jest. Jednak szybko ujrzałam zbliżający się w jego stronę cień. Po chwili ukazała się Elsa. Chwyciłam za sztylet i szykowałam się do rzutu, jednak to co po chwili ujrzałam mnie sparaliżowało. Pocałowała go! A on to odwzajemnił! Starałam się powstrzymać łzy, na marne. Jedyne co umiałam zrobić to rzucić tym sztyletem nad głową Czkawki, który gwałtownie się od niej odsunął. Podbiegł do okna a ja odleciałam. Wtuliłam się w szyję Wichury, pozwalając łzą płynąć. Słyszałam krzyki Czkawki, jednak po chwili zniknęłam w chmurach. Tak bardzo miałam dość, tego dnia. Najpierw było cudownie, a gdy miało być jeszcze lepiej, stało się koszmarnie. Nie wiem ile tak leciałyśmy, jednak łzy przestały spływać mi z oczu. Teraz chłodny wiatr wiał w moją twarz. Chwyciłam się za serce, które zostało złamane i prawdopodobnie już nigdy nie  będzie w całości. Wsłuchałam się w otoczenie. Oprócz szumu wiatru i przecinających powietrze skrzydeł Wichury, nie było słychać nic więcej. Nagle nie wiadomo skąd powietrze przeciął prawdopodobnie Wandersmok, na którego grzbiecie był jeździec. Wystraszyłam się. Chwyciłam się mocnej siodła, jednak to nic nie dało. Po chwili byłam porwana przez władcę błyskawic. Szarpałam się, chcąc jak najszybciej siedzieć znów na swoim smoku. Jednak na nic była moja siła z siłą smoka. Słyszałam krzyki swojej smoczycy, która jak się okazało pędziła za nami. Czułam się teraz jak Czkawka, gdy został porwany przez swoją matkę… Czkawka… Na samo wspomnienie jego imienia, zebrało mi się na płacz. Dobra! Koniec z byciem słabym! Kiedy tylko wylądujemy ucieknę. Jedyne co teraz widziałam to mrok, panujący wśród nocnych chmur. Księżyc jak i gwiazdy ukryły się pod pierzastą kołdrą. Nagle wlecieliśmy do jakieś jaskini, chciałam się wyrwać, jednak smok leciał dalej. Chwytając całe moje ciało w swoje szpony. Po chwili się zatrzymaliśmy a smok ostrożnie postawił mnie na ziemi. Chwila, czemu zrobił to ostrożnie? Nieważne, to może być moja szansa. Odskoczyłam do tyłu, wyciągając sztylet spod uda i wyciągając go przed siebie. Smok nawet nie zawarczał. Tylko upadł na trawę zasypiając. Nie powiem, że dość mnie to zszokowało. Z jego grzbietu zszedł jeździec, a za mną usłyszałam znajome skrzeczenie. Już nie byłam tu sama. Postać pozbyła się swojej maski a pod nią ukazała się….

****
No witam na pierwszym rozdziale tego opowiadania. Taki mały konkursik. Kogo ujrzała Astrid. Czas do następnej notki.

20 komentarzy:

  1. Nawet nie zgaduję, bo mam pecha.
    A co do rozdziału... boski. Już nie mogę się doczekać nexta. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady. No, ale rozumiem co to znaczy mieć pecha. No to trochę poczekasz.

      Usuń
  2. Mrrr :3 jak słodko normalnie cukier się litrami leje xD czekam oczywiście na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak bardzo nie chciałam aby było za słodko, no ale cóż, nie wyszło.

      Usuń
    2. ale chodzi mi o początek a nie koniec;) rozdział jes boski na początku słodki a potem niczym kobieta w ciąży zmienia humor xd

      Usuń
  3. "Postać pozbyła się swojej maski a pod nią ukazała się… twarz Czkawki?"

    Nie jestem dobra w zgadywaniu

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajefajny blog ^_^ Jeśli masz chęć zapraszam do mnie na:stories-of-dragons.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no :c kiedy rozdzial... Strasznie mnie wciagnela ta historia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy kolejny rozdział ? Czekam i czekam, a tu nic... no ale rozumiem cię xD ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego nie ma drugiej części czuję się oszukana!!😞😞 na początku pisałaś że prowadzisz ten blog bo nie lubisz kiedy ktoś przerywa pisanie !! A teraz sama to zrobiłaś jak mogłaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo cię przepraszam, ale miałam wypadek samochodowy a do tego no cóż dochodzi padaczka, która została niedawno stwierdzona. Ale postaram się coś szybko napisać aby wam się to podobaało

      Usuń
  8. "lekko zboczonym pocałunkiem" !
    Hahaha gdybym była sama w pokój roześmiałabym się jak głupia, ale no niestety siostry też są. 😆
    To opowiadanie jest cudowne. Kocham je już i dodaj szybko kolejny rozdział. Ja tu nie wytrzymam. ❤
    Mmmm mraśna scenka. Super tak na początku opo. Podoba mnie się ❤
    Piszesz cudnie. Nie widziałam żadnych błędów. Jest genialnie. ❤
    Astrid ma się pogodzić z Czkawką, bo ja nie to przyjadę do ciebie i bój się. To ma się wyjaśnić, szybko!
    A ona zauważyła swoją matkę, tak zgaduje bo tak było z Czkawką. :) albo Czkawkę. Nie ważne, mam nadzieję, że ciekawie to rozwiążesz.
    Kocham cię i czekam nn ❤
    Zdrowiej skarbie, życzę ci również dużo weny ❤ ❤ ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrócisz tutaj? Bardzo lubię to opowiadanie. Postaraj się wrócić. Masz ogromny talent.❤ Proszę, napisz cokolwiek, byle by nie to, że odchodzisz. Czekam na odpowiedź! ❤ Dużo zdrowia i weny! ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstawisz ty jeszcze jakiś rozdział. Powiem Ci szczerze ze czytałam juz wiele opowiadań o czkastrid alecz twoje nie równa się z żadnym. Wstaw coś cokolwiek naprawdę się wciągnęła czytając to masz na prawdę wielki talent pisarski i cieszcze się ze znalazłam twojego bloga ;)
    #Nata

    OdpowiedzUsuń
  11. Będziesz kontynuować? Błagam! To jest wspaniałe! Zrób to dla tych którzy czekają zrób to dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń