sobota, 23 sierpnia 2014

Czas dorosnąć I



Dzień jak co dzień. Słońce budzi ludzi jak i smoki do życia. Stoik był jedynym, który nie spał tej nocy. Jego żona Valka zeszła na dół i ujrzała go siedzącego w swoim fotelu, ostrząc siekierę.  Położyła dłonie na jego ramionach całując na dzień dobry w policzek.
- Dość wcześnie wstałeś kochanie.- stwierdziła zabierając mu broń. Mężczyzna odwrócił się do swojej pięknej żony, którą kochał ponad życie. Była jedyną osobą w wiosce, której mógł powiedzieć o wszystkim i wiedział iż zachowa to w tajemnicy. Tak było i tym razem. Posadził żonę na swoich kolanach, oplatając dłońmi w pasie.
- Wiesz, że Czkawka niedługo skończy dwadzieścia lat a Melodia 15.
- Tak wiem…. Czy to oznacza iż oddasz swoje miejsce naszemu synowi już niebawem?- jedynie jej przytaknął. Dalej nie musiał nic mówić. Dobrze wiedziała co z tym się wiąże. Wyjście za mąż. Na szczęście oboje mieli idealną kandydatkę na swoją przyszłą synową. Spojrzeli na siebie a do ich uszu doszły dźwięki tupotu czyiś stół. Rodzeństwo schodziło jak najciszej potrafiło, aby jeszcze przed pobudką rodziców polatać na smokach. Jednak ich plan poszedł na marne, kiedy ujrzeli siedzących na dole rodziców.
- Można wiedzieć dokąd to się wybieracie moi mili?- spytał puki co spokojnie Stoik.
- No bardzo wam dziękujemy.- powiedziała oburzona szatynka. Zielonooki już załapał o jaką taktykę chodzi młodszej siostrze.
- No właśnie! Czy to tak trudno zrozumieć iż powinniście wypoczywać a nie budzić się tak wcześnie i niszczyć nasze dobre zamiary!
- Czemu wy zawsze niszczycie nasze niespodziankowe śniadania?- spytała ich ze łzami w oczach. Dobrze wiedziała iż to działa na rodziców, bo na Czkawkę to już niestety nie. Przytulił ją i zaczął prowadzić do drzwi.
- No pięknie. I doprowadziliście dziecko do płaczu. Powinniście się wstydzić.- i wyszli trzaskając drzwiami. Oddalili się na bezpieczną odległość od domu i z uśmiechem pobiegli do swoich smoków. Oboje mają jako jedyni legendarne i najpotężniejsze smoki. On dosiadał jedynej znanej ludziom Nocnej Furii ona symbol klanu Berserków Wandersmoka. Nie minęło nawet pięć minut a oni byli już w Smoczej Akademii witając i karmiąc swoje smoki.
- Jak się spało Błyskuś?- pyta się dziewczyna podając smokowi rybę. Czkawka mimo wolnie parsknął śmiechem. Dalej nie mógł przywyknąć do zdrobnienia jakie nadała swojemu smokowi jego siostra.- Śmiej się śmiej, ale to i tak lepsze niż Szczerbuś.- pokazała mu język za co ten rzucił z uśmiechem w nią rybą. Piorun był już gotowy do zaatakowania chłopaka jednak jedno spojrzenie Szczerbatka wystarczyło do uspokojenia smoka. Odkąd Nocna Furia została Alfą wszystkich smoków, żaden ale to żaden smok nie zaatakuje ani jego ani ważnych osób dla smoka i jego przyjaciela. Po kilku minutach ich tak zwanej kłótni Czkawka poczochrał Melodię po głowie a ta przytuliła się do niego. Nie raz miała koszmary związane z niezliczonymi wypadkami brata, nawet tymi bliskimi śmierci. Jednak musiała przestać o tym myśleć tylko zadać bratu bardzo, ale to bardzo ważne pytanie.
- Kiedy to zrobisz?- spojrzał na nią a ta podniosła swoje zielone oczy. Wiedział o co go pyta. Puścił ją i drapiąc się po głowie podszedł do Mordki.
- Nie wiem. Nawet nie zacząłem tego robić.
- Niby czego?- usłyszeli pytanie Sączysmarka. Obydwoje odwrócili się i ujrzeli resztę smoczych jeźdźców. Astrid przyglądała się swojemu chłopakowi.
- Nie twój interes Smarku.- rzekła Melodia. Ten spojrzał na nią groźnie, chwytając za kołnierz koszuli. Od razu został trafiony piorunem przez jej smoka, w samoobronie. Nie lubił kiedy ktoś dotyka jego panią. Ta jedynie dała mu całusa w czoło i siadając na nim spojrzała na brata.
- Pogadamy później mała. Dziś będziemy ćwiczyć zaufanie. Lecimy na wyspę Łupierzców.- poinformował wskakując na Szczerbatka i wylatując z Areny. Pozostali poszli za jego przykładem, no prawie. Sączysmarka wziął Hakkokieł w swoją paszczę i wtedy mogli ruszyć. Kiedy oni tak lecieli w przestworzach Stoik udał się do Finna, wuja posiadaczki Wichury. Musiał z nim coś omówić…. Po kilku godzinach dzieciaki wróciły do wioski. Wylądowali w Akademii, gdzie czekał na nich Pyskach. Dokładniej czekał na przyszłego wodza. Kiedy Czkawka wszedł ze swego przyjaciela mężczyzna podszedł i zaczął szeptać coś na ucho. Po minie chłopaka było widać iż jest zmartwiony, ale przede wszystkim wściekły. Gniewnie spojrzał na bliźniaki, które nie wiedziały o co chodzi.
- Takie drobne, pytanko mam do was. Które do jasnej cholery schowały jajka smoków w kuźni?!- uniósł brew wraz z tonacją swego głosu. Astrid od razu załapała dlaczego jest taki wściekły, jednak jego siostra jeszcze nie zrozumiała.
- Mieczyk.
- Szpadka.- powiedzieli jednocześnie pokazując na siebie palcem jak małe dzieci a następnie bijąc się po twarzy. chłopak przyłożył palce do skroni starając się uspokoić. Blondynka podeszła do niego i dając całusa w policzek, trochę go uspokoiła, jednak nie na tyle aby mógł darować.
- Teraz to mnie nie obchodzi wasza walka, wasza dwójka zapłaci za zniszczenie moich projektów.- teraz dopiero dotarło do Melodii o co poszło. Teraz to i ona nie wytrzymała. Podeszła do bliźniaków i jednocześnie uderzyła ich po twarzy, tak mocno iż upadli.
- Czy wam do jasnej cholery na głowy upadło?! Wiecie co to były za projekty?! Na Thora niech ktoś mnie trzyma nim nie wyrwę wam tych włosów!- krzyczała, puki nie została uciszona przez swojego smoka.
- Dzięki siostra. Od razu mi lepiej.- powiedział Czkawka klepiąc ją po ramieniu. Ta uśmiechnęła się do niego. Dobrze wiedziała iż czasami to ona musi za niego wyładować jego agresję. Pyskaczowi na szczęście udało się uratować plany, więc nie będzie zaczynał od zera. Zabierając notes ruszył w stronę wioski, oczywiście Szczerbatek mu towarzyszył. Astrid poszła do Melodii i razem wybrały się na wspólny lot. Dziewczyny musiały pogadać o Czkawce. Miejscem docelowym była Smocza Wyspa. Smoki perfekcyjnie wylądowały na plaży. Dziewczyny zeskoczyły z ich grzbietów siadając na żwirze. Patrzyły na ocean. Ten spokojny błękit, delikatne fale oraz bryza uderzające o ich twarze. Nie śpieszyło im się. Lecz kiedyś rozmowę trzeba zacząć.
- Co tam u was?- spytała szatynka, bawiąc się żwirem.
- Czy coś się stało ostatnio twojemu bratu?
- Ale o co dokładnie chodzi?- popatrzyła na nią, przechylając głowę na bok. Blondynka chwyciła w dwa palce małego warkocza, bawiła się nim. To był jej tik nerwowy. - Astrid co się dzieje?-  położyła dłoń na jej ramieniu, kładąc na niej swoją głowę.- Mi możesz powiedzieć, dobrze o tym wiesz.
- Wiem…. No cóż, dajmy na przykład wczorajszy patrol, zawsze na nich rozmawiamy, jednak wtedy nic do mnie nie powiedział, było tak samo kiedy przybyła Heather, a kiedy pytam go o to co dalej będzie z nami zmienia temat lub po prostu mnie ignoruje, mówiąc abym powtórzyła bo nie usłyszał.- powiedziała na jednym wydechu. Zielonooka uderzyła się w twarz. Z jej brata to taaaki idiota, że ręce opadają.
- Ale wiesz Astrid, może jest taki właśnie przez te projekty. A do tego jeszcze bliźniaki zniszczyli prototypy. Myślę, że trzeba dać mu trochę czasu nim wróci na ziemie. Co nie?- spojrzała na nią z lekkim uśmiechem. Niebieskooka chwile jej się przypatrywała. „ Może ma rację…” pomyślała, przytakując jej głową z delikatnym uśmiechem. Potem zaczęły rozmawiać na przeróżne tematy. Takie jak ich smoki, treningi i czy młoda ma kogoś na oku. A kiedy nadeszło to pytanie Astrid ujrzała delikatny rumieniec na twarzy czternastolatka. Od razu zaczęła wypytywać o wybranka jej serca, jednak ta od razu zmieniła temat na zrobienie krótkiego wyścigu. Blondynka zgodziła się, jednak nie zamierzała odpuścić tego tematu. I tak się dowie kto skradł serce siostrze jej chłopaka. Jedynie musi wygrać wyścig. Taka tradycja tej dwójki, że jako nagrodę przegrana musi odpowiedzieć na jakieś pytanie bez wymigania się. Wsiadły na smoki i jednocześnie wystrzeliły w powietrze. Od razu na prowadzenie wyprowadziła się Melodia z jej smokiem, jednak nie na tak długo. Przy okolicy Berk obie jeźdźczynie leciały łeb w łeb, tylko aby wygrać i zadać jakieś krępujące pytanie. Nie było mowy o remisie. Kiedy przelatywały nad wioską, ujrzały palącego się Hakkokła oraz usłyszały krzyki wodza na niekompetencje i lekkomyślne zachowanie jego właściciela, który jak było widać nawet z takiej wysokości był w samych spodniach. Zaśmiały się, jednak nie zakończyły jeszcze wyścigu. Wichura i Piorun jednocześnie wlecieli do Akademii, tym samym niwecząc plany dziewczyn na zadanie swoich pytań. Szatynka poprawiła włosy i z uśmiechem spojrzała na przyjaciółkę.
- To kiedy rewanż?- Astrid uszczypnęła ją w policzek i patrząc na nią z góry wraz z zadziornym uśmiechem powiedziała.
- Kiedy twój brat odzyska rozum. No to chyba na tyle Wichurko.- powiedziała lekko zadowolona, jednak w większy sposób wkurzona. Dlatego zamiast zejść ze smoczycy wyleciała z Akademii, kierując się w stronę lasu. Leciały a dziewczyna zastanawiała się nad tym, co będzie dalej. Pewne jest tylko to, iż pewnego dnia Czkawka zostanie wodzem, ale czy ona będzie stać przy jego boku, jako jego żona czy jako wojowniczka, to już nie. Dlatego kiedy Wichura wylądowała tylko znanym jej i Astrid miejscu, położyła się a dziewczyna zeszła z niej biorąc swój topór.  Jednak przed tym nim zacznie rzucać daje Wichurce udko kurczaka, które smok zajada z przyjemnością. Zamknęła oczy, zamachnęła się i wypuszczając broń z dłoni otworzyła je, kiedy usłyszała jak metal gładko wchodzi w drewno. Nieśpiesznym krokiem ruszyła po broń, niby nieśmiało za nią chwyciła, lecz kiedy usłyszała szelest krzaków, szybko wydobyła topór, ruszając na nieprzyjaciela. Rzuciła się na niego, przykładając ostrze topora do krtani. Podglądaczem jak się później okazało był chłopak wojowniczki. Odsunęła od jego szyi broń a kiedy szykowała się do podniesienia z niego, położył dłonie na jej talii powalając jednym ruchem na ziemie oraz samemu znajdując się nad nią.
- Mam cię.- powiedział z zadziornym uśmiechem. Prychnęła ze złością. Była na niego zła za ostatnie wybryki i brak okazywania jakichkolwiek czułości.
- Weź ze mnie zejdź, puki cię proszę, bez użycia siły.- rzekła z słyszalną wrogością w głosie.
- A co jeśli nie?- spytał myśląc, iż tylko się droczy. Jeszcze do tego zaczął zbliżać usta do pocałowania ją w policzek. Astrid zamachnęła się pięścią, uderzając chłopaka w twarz z taką siłą, iż z niej spadł. Wstała chwytając za topór i całkowicie ignorując leżącego chłopaka udała się do smoczycy. Pogłaskała ją po mordce. Czkawka lekko osłupiały podniósł się z ziemi, przykładając dłoń do bolącego i pieczącego policzka. Drugą dłonią podrapał się po głowie, kierując do rzucającej toporem dziewczyny. Usiadł, opierając się o smoka ukochanej. Wichura jedynie szturchnęła chłopaka w głowę, mówiąc tym samym, aby do niej poszedł. I tak zrobił a jego miejsce zajął Szczerbatek. Zielonooki zabrał niebieskookiej topór, którym rzucił o ziemię. Natomiast swoimi ramionami zagrodził jej drogę ucieczki, przyciskając ją do drzewa. Dziewczyna chciała odsunąć go od siebie przy użyciu rąk, jednak chwycił za nie jedną ręką, umieszczając nad jej głową.
- Co jest Astrid?- pyta patrząc na nią z troską. Blondynka wkurzyła się nie na żarty. Nawet z tego powodu zrobiła się czerwona na twarzy.
- Ty się jeszcze pytasz?! Ty się jeszcze pytasz?! Sam dobrze wiesz, co jest, panie wiecznie mający głowę w chmurach! Ty myślisz, że ja nie mam uczuć?! Albo, iż moja cierpliwość nie ma granic?! Otóż tak się składa, iż też mam uczucia oraz swoje limity! Od walki z Drago unikasz tematu naszej przyszłości, do tego na każdym wspólnym patrolu mnie ignorujesz a całe dnie spędzasz albo w kuźni, lub ze Szczerbatkiem na lotach! Jedynie mogę cię zobaczyć i zamienić kilka słów na szkoleniu, patrolu czy przez przypadek w wiosce! Ty myślisz, że jak ja się czuje?! Pu…- przerwał jej zatykając jej usta swoimi. Jego pocałunek na początku był gwałtowny, jednak po chwili stawał się spokojny, ale i coraz bardziej namiętny. Ciało dziewczyny mimo wolnie reagowało na czyny chłopaka, jednak jej silna wola jak i upór nie pozwalały na to aby mógł wyczuć słabość jej ciała. Nagle wpadła na pewien pomysł na wydostanie się. Jednak pozwoli swojemu ciału na chwilę nieposłuszeństwa. Kiedy chłopak przeniósł drugą dłoń na jej talię, przyciągając tym samym ją jeszcze bliżej, ona wyswobodziła prawą dłoń, dając mu tym samym prawego sierpowego.
- Nie dotykaj mnie.- warczysz wrogo. Omijasz go poprawiając swoją grzywkę, wyciągasz topór z ziemi i skacząc na gotową do lotu smoczycę, wbijasz w powietrze zostawiając skołowanego chłopaka na ziemi. Czkawka patrzył jak odlatujesz w chmurach. Szczerbatek spojrzał na ciebie tym swoim pełnym pożałowania spojrzeniem, a ty jak zwykle nie wiedziałeś o co tym razem ma do ciebie pretensje. Oparł się o drzewo przy którym niedawno byli razem, wyciągnął swój szkicownik, kawałek węgla i zaczął rysować co mu dusza na myśl przynosi. A jedyną osobą o której myśli bezustannie jest Astrid. Rysował jej niewinnie śpiącą twarz. Miała rację, iż za mało poświęcał jej uwagi, ale co noc siedział w jej pokoju, przy jej łóżku kiedy spała aby chodź odrobinę nadrobić ten czas. Lata na Szczerbatku aby ten mógł pilnować smoków, a do tego aby mógł się przygotować psychicznie i uczuciowo do tego co miał zamiar zrobić. W kuźni spędza czas robiąc idealny pierścionek dla dziewczyny. Delikatny i piękny, a jednocześnie twardy i silny. Taki jak ona. Naszkicował jej twarz, a po chwili zaczął rysować linię oczu, brwi i cienie. Usta postanowił zostawić na koniec jak i jej włosy. Gdy skończył rysować twarz przeszedł do ciała. Opierała się dłońmi o podłożę, siedziała jeszcze sam nie wiedział na czym. Sam nie wie ile tak spędził rysując, myśląc i co chwila uderzając o coś pięścią. Na niebie zagościły nocne chmury, gwiazdy przyozdobiły nieboskłon a jego smok obudził się z przyjemnego snu. Ostatni raz spojrzał na ukończone dzieło. Byli na nim oboje. On leżał na trawie patrząc na nią z szerokim uśmiechem a ona siedziała przy jego boku patrząc na niego i też posyłając w jego stronę uśmiech. Aż sam się chłopak uśmiechnął na widok jej uśmiechu, nawet narysowanego.
- No dobra, czas do domu Mordko. Trochę się zasiedzieliśmy.- rzekł przeciągając obolałe od ciągłego siedzenia mięśnie. Schował szkicownik i wchodząc na smoka poszybował w przestworza. Nie minęło dziesięć minut a ten już był w swoim pokoju, w którym czekała jego młodsza siostra wraz z jej smokiem.
- Można to wiedzieć gdzie się włóczymy po nocach i dlaczego nasza kochana Astrid jest bardziej wściekła niż wtedy kiedy to Smark otwarcie mówił o ich niby zaręczynach, kiedy to zostało ogłoszone wasze oficjalne chodzenie. No słucham.- powiedziała zakładając dłonie na piersiach. Szczerbatek i Piorun jedynie im się przyglądali, w gotowości na wszelki wypadek. Czkawka zignorował ją, kładąc się na łóżku, mówiąc dobranoc smokowi, gasząc świecę i przykrywając się kocem. Dziewczyna się wkurzyła. Już szykowała się do uderzenia go po twarzy, jednak jakimś cudem się powstrzymała. Jutro się na nim zemści, o taak. Skoczyła na Pioruna i wylatując przez okno w pokoju brata latała bez najmniejszego celu i powodu. Musiała obmyślić plan zemsty. Samo obudzenie go nie wchodzi w grę.....

****
Cóż mam nadzieje iż rozdział pierwszy się spodoba. Przyznaję iż bardzo dawno nie pisałam opowiadania w narracji trzecioosobowej, więc proszę o wybaczenie. Liczę na wasze komentarze a oto rysunek Czkawki. 

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny pomysł z siostrą Czkawki, już się nie mogę doczekać co wymyśli Melodia. Czekam z wielką niecierpliwością na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. No jest co wymyślać... No powinnam go dodać niebawem i ja również czekam na next'a u ciebie ;)

      Usuń
  2. Bosko *-* Oczywiście czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  3. siostra to genialne hehehe i takie kawaii czekam na nexta i weny zycze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no dzięki sis. Ja też czekam na next'y u cb na blogach i też weny życzę

      Usuń