Następnego dnia Czkawka został obudzony poprzez wywalenie na
niego wiadro zgniłych ryb. Zapach jedzenia obudził też smoka, który zaczął
zjadać je z chłopaka przy okazji wkładając jego głowę do swoich ust a następnie
wyjmując całą we ślinie. Melodia zaniosła się śmiechem a przy okazji uderzyła w
brata poduszką, tak mocno, iż spadł. Podniósł się patrząc na nią z wyrzutem.
- Zasłużyłeś sobie za ignorowanie mnie. Miałam zrobić ci coś o wiele gorszego, ale kiedy ujrzałam Astrid zmieniłam zdanie. A teraz mów coś ty jej zrobił?!- krzyknęła chwytając go za włosy na klacie.
- Auł! Nie wiem, jasne! Wczoraj chciałem spędzić z nią słodko czas a ona zaczęła robić mi wyrzuty o to, iż o nią nie dbam! A to nie prawda! powiedz, co ja mam niby zrobić?- spytał załamany. Melodia uderzyła się lewą dłonią w twarz a prawą położyła na biodrze. Westchnęła.
- Wasza dwójka zachowuje się gorzej niż dzieci! Albo jeszcze gorzej! Niż bliźniaki!- krzyknęła uderzając go po głowie. na serio ta dwójka ją załamuje. A myślała, iż to w przyszłości ona lub jej brat to jej będą pomagać w sprawach miłosnych a nie na odwrót. Ona nawet nie ma żadnego doświadczenia! No, ale cóż mówi się trudno. Jeśli chce, aby jej plan poszedł po maślę to musi wziąć sprawy w swoje ręce.
- Idź się umyć i schodź na śniadanie. Jest jajecznica. Szczerbatek chodź, bo Piorun zje twoje ryby.- powiedziała głaszcząc smoka brata po mordce. Zeszli razem na dół, rodzice jeszcze byli w swojej sypialni, więc skończyła przygotowania. Długo na nich nie czekała. Smoki zajadały się przepysznymi, świeżo złowionymi rybami a piętnastolatka czekała na nich przy stole. Zasiedli, witając się i zaczęli jeść. Przez kilka chwil panowała cisza, przerywana jedynie mlaskaniem smoków. Melodia poprawiła kosmyk włosów, patrząc na ojca.
- Tato czy nie masz przypadkiem jakiegoś zadania dla dwóch osób i smoków?- patrzy na niego z wielkim zainteresowaniem. Stoik połyka spory kęs jedzenia i odpowiada córce.
- Tak mam, a co? Masz kogoś, kto się nudzi?- pokiwała głową.- Kogo?
- A mogę wiedzieć, na czym polega to zadanie to wtedy powiem, kto.- przez chwilę patrzy na nią podejrzliwie jednak to spojrzenie zamienia się w pełne radości spojrzenie.
- Oczywiście. Chodzi o eskortowanie Johanna z wyspy Berserków do Łupieżców a następnie do nas.
- To daj to zadanie Astrid i Czkawce.- cała trójka spojrzała na nią pytająco a Czkawka to i trochę radośnie. Młoda miała plan jak ich pogodzić.
- A można wiedzieć, czemu oni?- spytał ojciec.
- Już mówię tatku. Ponieważ ani Czkawka ani Astrid nie mieli ostatnio dużo razu spędzonego razem a chyba wiemy, czym brak okazywania sobie uczuć się kończy, prawda?- spojrzała na nich znacząco. Valka wiedziała już, o co chodzi i popatrzyła na męża, aby nie próbował jej odmówić, bo jak nie to ma przechlapane.
- No dobrze. takie zapewnienie mi wystarcza. Poinformuję Astrid o zadaniu jeszcze dziś.
- Nie, nie. Wolę zrobić to sama. To, kiedy wyruszają?
- Jutro z samego rana.
- Dobra. To ja zmykam, dziś przypływa Heather, więc idę ją pierwsza z Astrid przywitać. Papa!- krzyczysz wybiegając z domu. Twój smok zabiera ostatnią rybę i biegnie za tobą. Przed domem skaczesz na niego a ten już wbija się w niebo. Dolatujecie do domu Astrid, która kiedy was widzi sama wbija się w powietrze. Razem lecicie do portu, gdzie przybija statek. A z niego wysiada Heather. Wypiękniała i trochę urosła. Rysy twarzy stały się jeszcze bardziej kobiece jak i kształty. Wylądowały rzucając się dziewczynie na szyję. Heathera wybuchła płaczem szczęścia na ich widok.
- Astrid! Melodia! Tak się za wami stęskniłam dziewczyny.- przytuliła je mocniej. Odwzajemniły uścisk przyjaciółki.
- My też.- powiedziały jednocześnie, po czym wybuchły śmiechem. Jeszcze chwilę tak się do siebie kleiły a potem Heathera spojrzała na smoki.
- Wichurka! Cześć malutka.- pogłaskała smoczycę po łbie.- Ciebie widzę po raz pierwszy. Twój?- spytała się Melodii a ta dumnie przytaknęła.
- Heathero poznaj oto jedynego znanego nam do tej chwili Wandersmoka. A na imie ma Piorun. Piorun poznaj oto moją przyjaciółkę Heathere.- uśmiechnęła się uroczo do smoka.
- Co cię do nas sprowadza?- spytała Astrid, kiedy ruszyły w stronę wioski. Chciały się przejść, więc i ich smoki szły za nimi.
- Cóż, wprowadzam się do was. Będę lekarzem u was. Bo z tego, co wiem obecny wam zmarł śmiercią naturalną.
- Prawda. ale chyba zamierzasz mieć smoka, prawda?- spytała zielonooka.
- Tak. Macie jakieś propozycję? Ja tam bym wolała Śmiertnika Zębacza, ale to nasza Astrid jest od nich ekspertką.- zaśmiała się patrząc na blondynkę. Szatynka przyłożyła palec do brody, myśląc nad czymś zaciekle. Nagle pstryknęła palcami a jej smok pojawił się pod nią, tak, że już na nim siedziała.
- Heather wskakuj na Pioruna! Musimy wybrać ci uroczego smoka! Albo raczej uroczy smok wybierze sobie ciebie.- uśmiechnęła się tajemniczo. Czarnowłosa niepewnie usiadła za nią, a kiedy złapała się jej w pasie Wandersmok wbił się w powietrze. Astrid wskoczyła na Wichurę, gnając za nimi do smoczego sanktuarium( chyba tak to się nazywało, nie pamiętam dokładnie, za co przepraszam). Tam córka Valki poinformowała przyjaciółkę, co ma robić. Pierwszym smokiem, do jakiego podeszła była samica Szponiaka. Zaczęła do niej mówić powoli wyciągając dłoń. Smoczyca niepewnie jej się przyjrzała, stawiając niepewne kroki w jej kierunku, aż jej głowa nie zetknęła się z jej dłonią.
- No i widzisz. Mówiłam, że to łatwe. No a teraz jak dasz jej na imię?- spytała Melodia podchodząc do niej z Astrid.
- Chyba Konwalia, ze względu na jej kolor.
- Pasuje i chyba jej się podoba, co nie Konwalio?- spytała smoka blondynka. Ta uśmiechnęła się na swój sposób do dziewczyn a te pogłaskały ją po łbie. Heather sięgnęła po rybę, którą dała swojemu smokowi. Jeszcze trochę porozmawiały nim każda nie udała się w swoje strony. Astrid wraz z Melodią szły do smoczej akademii a Heathera do wodza.
- A właśnie Astrid, słuchaj jutro mamy misję. Wylatujemy jeszcze przed świtem.
- No dobra, a na czym niby ma polegać nasze zadanie?
- Cóż musimy eskortować Johanna od Berserków, do Łupieżców a na samym końcu do nas.
- Spoko.
- A i mam prośbę nie mów o tym nikomu ok? bo zaczną marudzić, czemu to oni nie mogą.
- Nie no jasne. Nie mam najmniejszego zamiaru wysłuchiwać ich już z samego rana. To zostanie między nami.- posyłasz jej uśmiech i dalej idziecie. Szybko docieracie na miejsce i widzicie już wszystkich. Czkawka siedział na stolę pisząc coś w Księdze Smoków a obok niego stał Śledzik przyglądający i dodający jakieś pytania do chłopaka, na które odpowiadał.
- Astrid kochanie ty moje, powiedz, co robisz z takim trollem jak ona?- spytał się Sączysmark pokazując palcem na siostrę Czkawki. Melodia bez zastanowienia rzuciła się na chłopaka z pięściami, uderzając go centralnie w nos. Blondynka nie miała najmniejszej ochoty jej powstrzymywać. Ona wraz z bliźniakami naśmiewała się z chłopaka. A nasi „naukowcy” nawet nie wracali na nich uwagi. Do puki to sam Sączysmark nie zaczął nie tylko walki z dziewczyną, ale i z jej smokiem. Hakkokieł zapłonął ogniem chcąc tym nastraszyć zielonooką, jednak w odpowiedzi Piorun zaczął całym ciałem przyciągać pioruny. W końcu Czkawka przerwał tę walkę jednym pstryknięciem palca. Smoki się uspokoiły, czego nie można powiedzieć o ich jeźdźcach. Przyszły wódz podał Śledzikowi książkę schodząc ze stołu i kierując się w ich stronę. chwycił siostrę zza kołnierz ubrania, podnosząc do góry i puszczając na odpowiedniej odległości od Sączysmarka.
- Jeśli walki kogutów się skończyły to chciałbym rozpocząć zajęcia, które będą ostatnimi w ciągu kilku najbliższych dni.
- Czemu?- spytała Astrid, przyglądając się uważnie swojej miłości, na którą w dalszym razie była wściekła.
- Mam coś do załatwienia, więcej nie powinno was interesować.- odpowiedział patrząc na swoją siostrę, na, którą i pozostali spojrzeli. Czyli to teraz ona miała uzupełnić jego kłamstwo.
- A! to w końcu ty lecisz na rodzinną wyspę mamy. ale niby to zostało proszę cię postanowione? No proszę słucham.- założyła ręce na piersi patrząc wyczekująco na kalekę.
- Do rodziców to, nie do mnie. No dobra koniec gadania. Czas brać się do roboty. Śledzik zaczynasz.- powiedział zakładając ręce na głowę i opierając się o ścianę. Chłopak zaczął swój wykład na temat jego części lekcji, na której jak się okazało zrobią sobie krótkie prezentacje smoków. Jak to zawsze swoje trzy grosze musiał dodać Mieczyk mówiący, iż, po co to robić itp. No i tak na propozycjach, kłótniach, rękoczynach i próbach pokojowych rozwiązań minął im dzień. Dzieci wodza udali się od razu do domu. Cóż Czkawka musiał się spakować a Melodia opowiedzieć mu o swoim planie. Trochę się bała, iż to jak oni mogą cały plan zepsuć, ale na szczęście są jeszcze rodzice, którzy już zaczęli działać według jej planu. Dlatego gdy tylko przekroczyli próg domu Melodia pociągnęła brata do jego pokoju, nawet nie witając się z rodzicami, którzy siedzieli przy domowym ognisku. Smoki zostały na dole, czuły, iż ta rozmowa ich nie dotyczy. Chłopak zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy a kiedy skończył usiadł obok siostry na łóżku. Dziewczyna od razu zaczęła mu wszystko tłumaczyć. Czyli miejsce spotkania, co ma dziewczynie powiedzieć, gdy zacznie go pytać o to, co on tu robi itp. Oraz iż na tej misji wreszcie ma wykonać ostatecznej decyzji.
- Nie musisz mi mówić. Jestem już przygotowany. Patrz.- wyjął z małej kieszonki niebiesko-złotą sakiewkę, w której środku znajdował się pierścionek, zrobiony ze złota, na jego środku widniał malutki kwiat zrobiony z łusek Nocnej Furii i Śmiertnika Zębacza, a na obrączce było napisane „ Nie ważne, co się wydarzy, ja zawsze będę cię kochać.” Melodia mimowolnie zagwizdała z podziwu.
- No, no postarałeś się braciszku, trzeba ci to przyznać. No a teraz ja spadam spać i tobie też to radzę.- powiedziała wstając z łóżka i kierując się do drzwi. Kiedy miała już wychodzić wpuszczając Szczerbatka odwróciła się i patrząc na brata powiedziała.- Tylko nie schrzań mi tego łamago, jak wrócisz mam mieć już pewne, iż Astrid będzie moją przyszłą siostrą.- puściła mu oczko wychodząc. Podrapał się po głowie patrząc na przyglądającego mu się ze swojego kojca Szczerbatka.
- I co się tak głupio gapisz?- spytał zdejmując ubranie i zostając w samych bokserkach położył się spać. Czkawka nawet podczas snu myślał nad momentem i miejscem gdzie się oświadczy. Za każdym razem był niepewny czy będzie ono odpowiadać nie jemu a jej. I czy się zgodzi. Bo po jej obecnym zachowaniu wątpił. Jednak jego siostra wiedziała, iż się zgodzi, albo raczej tak zakładała. A jak ona sama się nie zgodzi to zawsze pozostaje małżeństwo zaaranżowane przez wodza i wujka blondynki. Melodia była przygotowana na każdą okazję, więc ta z uśmiechem zasnęła, opatulona skrzydłami i ciepłem ciała swojego smoka. ( Teraz tak dla odmiany dam to samo zdarzenie z dwóch perspektyw, najpierw Astrid potem Czkawka)
- Zasłużyłeś sobie za ignorowanie mnie. Miałam zrobić ci coś o wiele gorszego, ale kiedy ujrzałam Astrid zmieniłam zdanie. A teraz mów coś ty jej zrobił?!- krzyknęła chwytając go za włosy na klacie.
- Auł! Nie wiem, jasne! Wczoraj chciałem spędzić z nią słodko czas a ona zaczęła robić mi wyrzuty o to, iż o nią nie dbam! A to nie prawda! powiedz, co ja mam niby zrobić?- spytał załamany. Melodia uderzyła się lewą dłonią w twarz a prawą położyła na biodrze. Westchnęła.
- Wasza dwójka zachowuje się gorzej niż dzieci! Albo jeszcze gorzej! Niż bliźniaki!- krzyknęła uderzając go po głowie. na serio ta dwójka ją załamuje. A myślała, iż to w przyszłości ona lub jej brat to jej będą pomagać w sprawach miłosnych a nie na odwrót. Ona nawet nie ma żadnego doświadczenia! No, ale cóż mówi się trudno. Jeśli chce, aby jej plan poszedł po maślę to musi wziąć sprawy w swoje ręce.
- Idź się umyć i schodź na śniadanie. Jest jajecznica. Szczerbatek chodź, bo Piorun zje twoje ryby.- powiedziała głaszcząc smoka brata po mordce. Zeszli razem na dół, rodzice jeszcze byli w swojej sypialni, więc skończyła przygotowania. Długo na nich nie czekała. Smoki zajadały się przepysznymi, świeżo złowionymi rybami a piętnastolatka czekała na nich przy stole. Zasiedli, witając się i zaczęli jeść. Przez kilka chwil panowała cisza, przerywana jedynie mlaskaniem smoków. Melodia poprawiła kosmyk włosów, patrząc na ojca.
- Tato czy nie masz przypadkiem jakiegoś zadania dla dwóch osób i smoków?- patrzy na niego z wielkim zainteresowaniem. Stoik połyka spory kęs jedzenia i odpowiada córce.
- Tak mam, a co? Masz kogoś, kto się nudzi?- pokiwała głową.- Kogo?
- A mogę wiedzieć, na czym polega to zadanie to wtedy powiem, kto.- przez chwilę patrzy na nią podejrzliwie jednak to spojrzenie zamienia się w pełne radości spojrzenie.
- Oczywiście. Chodzi o eskortowanie Johanna z wyspy Berserków do Łupieżców a następnie do nas.
- To daj to zadanie Astrid i Czkawce.- cała trójka spojrzała na nią pytająco a Czkawka to i trochę radośnie. Młoda miała plan jak ich pogodzić.
- A można wiedzieć, czemu oni?- spytał ojciec.
- Już mówię tatku. Ponieważ ani Czkawka ani Astrid nie mieli ostatnio dużo razu spędzonego razem a chyba wiemy, czym brak okazywania sobie uczuć się kończy, prawda?- spojrzała na nich znacząco. Valka wiedziała już, o co chodzi i popatrzyła na męża, aby nie próbował jej odmówić, bo jak nie to ma przechlapane.
- No dobrze. takie zapewnienie mi wystarcza. Poinformuję Astrid o zadaniu jeszcze dziś.
- Nie, nie. Wolę zrobić to sama. To, kiedy wyruszają?
- Jutro z samego rana.
- Dobra. To ja zmykam, dziś przypływa Heather, więc idę ją pierwsza z Astrid przywitać. Papa!- krzyczysz wybiegając z domu. Twój smok zabiera ostatnią rybę i biegnie za tobą. Przed domem skaczesz na niego a ten już wbija się w niebo. Dolatujecie do domu Astrid, która kiedy was widzi sama wbija się w powietrze. Razem lecicie do portu, gdzie przybija statek. A z niego wysiada Heather. Wypiękniała i trochę urosła. Rysy twarzy stały się jeszcze bardziej kobiece jak i kształty. Wylądowały rzucając się dziewczynie na szyję. Heathera wybuchła płaczem szczęścia na ich widok.
- Astrid! Melodia! Tak się za wami stęskniłam dziewczyny.- przytuliła je mocniej. Odwzajemniły uścisk przyjaciółki.
- My też.- powiedziały jednocześnie, po czym wybuchły śmiechem. Jeszcze chwilę tak się do siebie kleiły a potem Heathera spojrzała na smoki.
- Wichurka! Cześć malutka.- pogłaskała smoczycę po łbie.- Ciebie widzę po raz pierwszy. Twój?- spytała się Melodii a ta dumnie przytaknęła.
- Heathero poznaj oto jedynego znanego nam do tej chwili Wandersmoka. A na imie ma Piorun. Piorun poznaj oto moją przyjaciółkę Heathere.- uśmiechnęła się uroczo do smoka.
- Co cię do nas sprowadza?- spytała Astrid, kiedy ruszyły w stronę wioski. Chciały się przejść, więc i ich smoki szły za nimi.
- Cóż, wprowadzam się do was. Będę lekarzem u was. Bo z tego, co wiem obecny wam zmarł śmiercią naturalną.
- Prawda. ale chyba zamierzasz mieć smoka, prawda?- spytała zielonooka.
- Tak. Macie jakieś propozycję? Ja tam bym wolała Śmiertnika Zębacza, ale to nasza Astrid jest od nich ekspertką.- zaśmiała się patrząc na blondynkę. Szatynka przyłożyła palec do brody, myśląc nad czymś zaciekle. Nagle pstryknęła palcami a jej smok pojawił się pod nią, tak, że już na nim siedziała.
- Heather wskakuj na Pioruna! Musimy wybrać ci uroczego smoka! Albo raczej uroczy smok wybierze sobie ciebie.- uśmiechnęła się tajemniczo. Czarnowłosa niepewnie usiadła za nią, a kiedy złapała się jej w pasie Wandersmok wbił się w powietrze. Astrid wskoczyła na Wichurę, gnając za nimi do smoczego sanktuarium( chyba tak to się nazywało, nie pamiętam dokładnie, za co przepraszam). Tam córka Valki poinformowała przyjaciółkę, co ma robić. Pierwszym smokiem, do jakiego podeszła była samica Szponiaka. Zaczęła do niej mówić powoli wyciągając dłoń. Smoczyca niepewnie jej się przyjrzała, stawiając niepewne kroki w jej kierunku, aż jej głowa nie zetknęła się z jej dłonią.
- No i widzisz. Mówiłam, że to łatwe. No a teraz jak dasz jej na imię?- spytała Melodia podchodząc do niej z Astrid.
- Chyba Konwalia, ze względu na jej kolor.
- Pasuje i chyba jej się podoba, co nie Konwalio?- spytała smoka blondynka. Ta uśmiechnęła się na swój sposób do dziewczyn a te pogłaskały ją po łbie. Heather sięgnęła po rybę, którą dała swojemu smokowi. Jeszcze trochę porozmawiały nim każda nie udała się w swoje strony. Astrid wraz z Melodią szły do smoczej akademii a Heathera do wodza.
- A właśnie Astrid, słuchaj jutro mamy misję. Wylatujemy jeszcze przed świtem.
- No dobra, a na czym niby ma polegać nasze zadanie?
- Cóż musimy eskortować Johanna od Berserków, do Łupieżców a na samym końcu do nas.
- Spoko.
- A i mam prośbę nie mów o tym nikomu ok? bo zaczną marudzić, czemu to oni nie mogą.
- Nie no jasne. Nie mam najmniejszego zamiaru wysłuchiwać ich już z samego rana. To zostanie między nami.- posyłasz jej uśmiech i dalej idziecie. Szybko docieracie na miejsce i widzicie już wszystkich. Czkawka siedział na stolę pisząc coś w Księdze Smoków a obok niego stał Śledzik przyglądający i dodający jakieś pytania do chłopaka, na które odpowiadał.
- Astrid kochanie ty moje, powiedz, co robisz z takim trollem jak ona?- spytał się Sączysmark pokazując palcem na siostrę Czkawki. Melodia bez zastanowienia rzuciła się na chłopaka z pięściami, uderzając go centralnie w nos. Blondynka nie miała najmniejszej ochoty jej powstrzymywać. Ona wraz z bliźniakami naśmiewała się z chłopaka. A nasi „naukowcy” nawet nie wracali na nich uwagi. Do puki to sam Sączysmark nie zaczął nie tylko walki z dziewczyną, ale i z jej smokiem. Hakkokieł zapłonął ogniem chcąc tym nastraszyć zielonooką, jednak w odpowiedzi Piorun zaczął całym ciałem przyciągać pioruny. W końcu Czkawka przerwał tę walkę jednym pstryknięciem palca. Smoki się uspokoiły, czego nie można powiedzieć o ich jeźdźcach. Przyszły wódz podał Śledzikowi książkę schodząc ze stołu i kierując się w ich stronę. chwycił siostrę zza kołnierz ubrania, podnosząc do góry i puszczając na odpowiedniej odległości od Sączysmarka.
- Jeśli walki kogutów się skończyły to chciałbym rozpocząć zajęcia, które będą ostatnimi w ciągu kilku najbliższych dni.
- Czemu?- spytała Astrid, przyglądając się uważnie swojej miłości, na którą w dalszym razie była wściekła.
- Mam coś do załatwienia, więcej nie powinno was interesować.- odpowiedział patrząc na swoją siostrę, na, którą i pozostali spojrzeli. Czyli to teraz ona miała uzupełnić jego kłamstwo.
- A! to w końcu ty lecisz na rodzinną wyspę mamy. ale niby to zostało proszę cię postanowione? No proszę słucham.- założyła ręce na piersi patrząc wyczekująco na kalekę.
- Do rodziców to, nie do mnie. No dobra koniec gadania. Czas brać się do roboty. Śledzik zaczynasz.- powiedział zakładając ręce na głowę i opierając się o ścianę. Chłopak zaczął swój wykład na temat jego części lekcji, na której jak się okazało zrobią sobie krótkie prezentacje smoków. Jak to zawsze swoje trzy grosze musiał dodać Mieczyk mówiący, iż, po co to robić itp. No i tak na propozycjach, kłótniach, rękoczynach i próbach pokojowych rozwiązań minął im dzień. Dzieci wodza udali się od razu do domu. Cóż Czkawka musiał się spakować a Melodia opowiedzieć mu o swoim planie. Trochę się bała, iż to jak oni mogą cały plan zepsuć, ale na szczęście są jeszcze rodzice, którzy już zaczęli działać według jej planu. Dlatego gdy tylko przekroczyli próg domu Melodia pociągnęła brata do jego pokoju, nawet nie witając się z rodzicami, którzy siedzieli przy domowym ognisku. Smoki zostały na dole, czuły, iż ta rozmowa ich nie dotyczy. Chłopak zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy a kiedy skończył usiadł obok siostry na łóżku. Dziewczyna od razu zaczęła mu wszystko tłumaczyć. Czyli miejsce spotkania, co ma dziewczynie powiedzieć, gdy zacznie go pytać o to, co on tu robi itp. Oraz iż na tej misji wreszcie ma wykonać ostatecznej decyzji.
- Nie musisz mi mówić. Jestem już przygotowany. Patrz.- wyjął z małej kieszonki niebiesko-złotą sakiewkę, w której środku znajdował się pierścionek, zrobiony ze złota, na jego środku widniał malutki kwiat zrobiony z łusek Nocnej Furii i Śmiertnika Zębacza, a na obrączce było napisane „ Nie ważne, co się wydarzy, ja zawsze będę cię kochać.” Melodia mimowolnie zagwizdała z podziwu.
- No, no postarałeś się braciszku, trzeba ci to przyznać. No a teraz ja spadam spać i tobie też to radzę.- powiedziała wstając z łóżka i kierując się do drzwi. Kiedy miała już wychodzić wpuszczając Szczerbatka odwróciła się i patrząc na brata powiedziała.- Tylko nie schrzań mi tego łamago, jak wrócisz mam mieć już pewne, iż Astrid będzie moją przyszłą siostrą.- puściła mu oczko wychodząc. Podrapał się po głowie patrząc na przyglądającego mu się ze swojego kojca Szczerbatka.
- I co się tak głupio gapisz?- spytał zdejmując ubranie i zostając w samych bokserkach położył się spać. Czkawka nawet podczas snu myślał nad momentem i miejscem gdzie się oświadczy. Za każdym razem był niepewny czy będzie ono odpowiadać nie jemu a jej. I czy się zgodzi. Bo po jej obecnym zachowaniu wątpił. Jednak jego siostra wiedziała, iż się zgodzi, albo raczej tak zakładała. A jak ona sama się nie zgodzi to zawsze pozostaje małżeństwo zaaranżowane przez wodza i wujka blondynki. Melodia była przygotowana na każdą okazję, więc ta z uśmiechem zasnęła, opatulona skrzydłami i ciepłem ciała swojego smoka. ( Teraz tak dla odmiany dam to samo zdarzenie z dwóch perspektyw, najpierw Astrid potem Czkawka)
"Perspektywa Astrid "
Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą twarz mojej ukochanej Wichurki. Byłam spakowana i ona też. Jedynie zostało mi się ubrać a jej założyć siodło. Tak, więc szybko wyskoczyłam z łóżka zakładając swoje ubrania, a smokowi założyłam siodło. Stanęłam przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Przejechałam dłonią po moich rozpuszczonych włosach. Zastanawiałam się przez chwile, co z nimi zrobić aż zaczęłam odruchowo robić dwa warkocze. Może powinnam przynajmniej się z nim pożegnać? Nie. On na pewno świetnie bawi się w tej swojej kochanej kuźni. Chwyciłam tylko za topór i wychodząc na dwór wskoczyłam na smoka, wybijając się w niebo i lecąc na umówione miejsce spotkania z Melodią. Byłam przed czasem, więc wyciągnęłam z torby udko kurczaka, które dałam Wichurce. Zaczęła radośnie machać ogonem, na co się uśmiechnęłam. Po chwili usłyszałam lądowanie smoka, wiec odwróciłam się w tamtą stronę. Doznałam szoku, złości, ale i trochę radości. Osobą, która przyleciała był Czkawka. Podeszłam do niego, chwyciłam za kołnierz, przyciągając do siebie.
- Mogę wiedzieć, co ty tu robisz? I gdzie jest twoja siostra?- Spytałam nim cokolwiek powiedział.
- Wyjęłaś mi te pytania prosto z ust. Miałem się z nią tu spotkać i lecieć do Johanna.
- Ja też.- przyznałam puszczając go. Poprawiłam grzywkę podchodząc do Wichury i patrząc na niego spytałam.- To co lecisz? Skoro już tu jesteśmy to lepiej zrobić to zadanie.- chwyciłam za jeden z kolców wystających z głowy smoka i przyciągając się do niego, weszłam na nią usadawiając się w siodle.
- To kto pierwszy ten lepszy?- zadał pytanie wylatując ze skały.
- Przegrasz.- powiedziałam mimo wolnie z uśmiechem, wbijając się w powietrze i równając się z nim….
„ Perspektywa Czkawki”
Zostałem uderzony po twarzy, jak się okazało od siostry. No tak przecież muszę się przygotować i polecieć na miejsce spotkania z Astrid. Wstałem z łóżka, przeciągając się. Mordka jeszcze spał więc, nie miałem ochoty go budzić, puki co. Spojrzałem na Melodię, która upadła na Szczerbola.
- Ej! Smarkulo nie rób mu tak! Bo jak nie…
- Bo jak nie to powiem Astrid iż jej nie kochasz.- przeszkodziła mi. Zacisnąłem wargi. Ten krasnal mówił na poważnie. Dlatego już nic nie mówiłem tylko szybko się ubrałem. Zapinałem właśnie kombinezon gdy do pokoju weszła matka.
- Słucham?- spytaliśmy jednocześnie. Matka tylko podeszła do nas i przytuliła bez żadnego słowa.
- Czy stało się coś koszmarnego iż nas tulisz?- pytam lekko podejrzliwym tonem. A ona jedynie się zaśmiała całując nas w policzki.
- Nie nic, po prostu tak ślicznie razem wyglądacie.- odpowiedziała uśmiechając się w sposób, który mówił sam za siebie iż coś planuje i tylko czeka aż znikniemy na kilka dni. No cóż ja już mam co robić przez kilka dni i to z osobą najważniejszą w moim życiu. Tylko ona i Szczerbatek dzielą to samo pierwsze miejsce w moim sercu. Ale może niebawem to się zmieni. Też uśmiechnąłem się do mamy, wyrwałem się delikatnie z jej objęć i poszedłem założyć Mordce ogon oraz siodło. Kiedy skończyłem powiesiłem kilka małych toreb z jedzeniem i wodą oraz ziołami i bandażami. Tak na wszelki wypadek gdyby ktoś z nas został ranny. Wsiadłem na smoka i puszczając siostrze oczko wyleciałem z pokoju.
- Nie śpieszymy się. Pamiętaj mamy być po Astrid, więc poczekajmy aż wyleci z domu.- powiedziałem mu, ten jedynie mlasnął ustami i zatrzymał się kilka domów zza domem Astrid. Wyjąłem moją lunetę. Patrzyłem na jej smoczycę, która gwałtownie się podniosła, wyszła ze swojego „pokoju” wchodząc do pokoju Astrid. Dalej nie patrzyłem, ponieważ można to nazwać molestowaniem czy raczej podglądaniem. Ech ta moja siostra, te jej plany i przestrogi są, no po prostu czasami głupie albo wręcz genialne. Nie wiem po jakim czasie wyszła, ale kiedy wyszła było widać iż nad czymś się przez chwilę zastanawiała, jednak potem wskoczyła na Wichurę i poleciała, zapewne na miejsce spotkania. Chwilę odczekałem nim i my nie wnieśliśmy się w powietrze, lecąc spokojnie od innej strony na spotkanie z mą pięknością. Wylądowałem, mając nadzieje iż Szczerbatek był na tyle cicho aby nie rozpoznała jego lotu. Odwróciła się i pierwsze co zrobiła to podeszła do mnie, miałem nadzieje iż może już przestała się złościć, jednak chwyciła mnie za kołnierz i brutalnie szarpnęła do siebie.
- Mogę wiedzieć, co ty tu robisz? I gdzie jest twoja siostra?- spytała nim cokolwiek powiedziałem.
- Wyjęłaś mi te pytania prosto z ust. Miałem się z nią tu spotkać i lecieć do Johanna.
- Ja też.- przyznała puszczając mnie. Poprawiła grzywkę podchodząc do Wichury i spoglądając na mnie spytała.- To co lecisz? Skoro już tu jesteśmy to lepiej zrobić to zadanie.- chwyciła za jeden z kolców wystających z głowy smoka i przyciągając się do niego, weszła na nią usadawiając się w siodle.
- To kto pierwszy ten lepszy?- zadałem pytanie wylatując ze skały. Nie czekałem nawet minuty, a ma piękność leciała już przy mnie. Miałem ochotę znaleźć się nad nią w powietrzu i pocałować. Ale przypomniałem sobie co powiedziała Melodia „ Masz się debilu zachowywać! Jeśli spróbujesz coś jej zrobić to ona na pewno ci nie wybaczy. Musisz poczekać na odpowiednią chwilę.” Tak więc wziąłem głęboki wdech i patrząc przed siebie leciałem….. ( no i koniec puki co z narracją pierwszoosobową.)
Na Berk ludzie dalej słodko spali a wraz z nimi ich kochane smoki. No może nie wszyscy. W domu wodza cała trójka obecnych domowników nie spała tylko siedziała przy ognisku zasypując najmłodszą gromem pytań co ona knuje. Ta uśmiechnęła się i patrząc na swoje dłonie powiedziała.
- To czego mój kochany braciszek Czkawka nie potrafił zrobić przez ostatni rok. A jeśli on i tym razem zawali tak doskonały plan to wtedy no sorry, ale to wasze aranżowane małżeństwo jest planem awaryjnym.- oboje popatrzyli z lekkim niedowierzaniem na córkę, ale z jeszcze większym zachwytem.
- Córuś ty to byś była niesamowitym taktykiem.- stwierdził Stoik mierzchniąc jej włosy. Da jedynie położyła dłoń na karku patrząc na matkę, później na ojca.
- Nie no, jasne iż będę niesamowitym strategiem Czkawki, do puki nie skończę dwudziestki. Później to już będę taktykiem Dagura.- uśmiechnęła się uroczo. Ojciec dziewczyny mimo wolnie się zaśmiał. Nikt by się nie spodziewał iż Dagur Szalony może nie być szalonym tylko i wyłącznie dla Melodii. I to tak naprawdę od samego początku ich znajomości, kiedy to ona miała pięć a on dziesięć lat. To właśnie wtedy ich ojcowie postanowili iż kiedy dziewczyna skończy dwadzieścia lat zostanie żoną Dagura, tym samym sposobem dalej utrzymując pokój pomiędzy oboma plemionami. Jeszcze trochę rozmawiali a kiedy dziewczyna powiedziała iż gdzieś leci, oboje wiedzieli gdzie. Na wyspę Berserków.
Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą twarz mojej ukochanej Wichurki. Byłam spakowana i ona też. Jedynie zostało mi się ubrać a jej założyć siodło. Tak, więc szybko wyskoczyłam z łóżka zakładając swoje ubrania, a smokowi założyłam siodło. Stanęłam przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Przejechałam dłonią po moich rozpuszczonych włosach. Zastanawiałam się przez chwile, co z nimi zrobić aż zaczęłam odruchowo robić dwa warkocze. Może powinnam przynajmniej się z nim pożegnać? Nie. On na pewno świetnie bawi się w tej swojej kochanej kuźni. Chwyciłam tylko za topór i wychodząc na dwór wskoczyłam na smoka, wybijając się w niebo i lecąc na umówione miejsce spotkania z Melodią. Byłam przed czasem, więc wyciągnęłam z torby udko kurczaka, które dałam Wichurce. Zaczęła radośnie machać ogonem, na co się uśmiechnęłam. Po chwili usłyszałam lądowanie smoka, wiec odwróciłam się w tamtą stronę. Doznałam szoku, złości, ale i trochę radości. Osobą, która przyleciała był Czkawka. Podeszłam do niego, chwyciłam za kołnierz, przyciągając do siebie.
- Mogę wiedzieć, co ty tu robisz? I gdzie jest twoja siostra?- Spytałam nim cokolwiek powiedział.
- Wyjęłaś mi te pytania prosto z ust. Miałem się z nią tu spotkać i lecieć do Johanna.
- Ja też.- przyznałam puszczając go.
- To kto pierwszy ten lepszy?- zadał pytanie wylatując ze skały.
- Przegrasz.- powiedziałam mimo wolnie z uśmiechem, wbijając się w powietrze i równając się z nim….
„ Perspektywa Czkawki”
Zostałem uderzony po twarzy, jak się okazało od siostry. No tak przecież muszę się przygotować i polecieć na miejsce spotkania z Astrid. Wstałem z łóżka, przeciągając się. Mordka jeszcze spał więc, nie miałem ochoty go budzić, puki co. Spojrzałem na Melodię, która upadła na Szczerbola.
- Ej! Smarkulo nie rób mu tak! Bo jak nie…
- Bo jak nie to powiem Astrid iż jej nie kochasz.- przeszkodziła mi. Zacisnąłem wargi. Ten krasnal mówił na poważnie. Dlatego już nic nie mówiłem tylko szybko się ubrałem. Zapinałem właśnie kombinezon gdy do pokoju weszła matka.
- Słucham?- spytaliśmy jednocześnie. Matka tylko podeszła do nas i przytuliła bez żadnego słowa.
- Czy stało się coś koszmarnego iż nas tulisz?- pytam lekko podejrzliwym tonem. A ona jedynie się zaśmiała całując nas w policzki.
- Nie nic, po prostu tak ślicznie razem wyglądacie.- odpowiedziała uśmiechając się w sposób, który mówił sam za siebie iż coś planuje i tylko czeka aż znikniemy na kilka dni. No cóż ja już mam co robić przez kilka dni i to z osobą najważniejszą w moim życiu. Tylko ona i Szczerbatek dzielą to samo pierwsze miejsce w moim sercu. Ale może niebawem to się zmieni. Też uśmiechnąłem się do mamy, wyrwałem się delikatnie z jej objęć i poszedłem założyć Mordce ogon oraz siodło. Kiedy skończyłem powiesiłem kilka małych toreb z jedzeniem i wodą oraz ziołami i bandażami. Tak na wszelki wypadek gdyby ktoś z nas został ranny. Wsiadłem na smoka i puszczając siostrze oczko wyleciałem z pokoju.
- Nie śpieszymy się. Pamiętaj mamy być po Astrid, więc poczekajmy aż wyleci z domu.- powiedziałem mu, ten jedynie mlasnął ustami i zatrzymał się kilka domów zza domem Astrid. Wyjąłem moją lunetę. Patrzyłem na jej smoczycę, która gwałtownie się podniosła, wyszła ze swojego „pokoju” wchodząc do pokoju Astrid. Dalej nie patrzyłem, ponieważ można to nazwać molestowaniem czy raczej podglądaniem. Ech ta moja siostra, te jej plany i przestrogi są, no po prostu czasami głupie albo wręcz genialne. Nie wiem po jakim czasie wyszła, ale kiedy wyszła było widać iż nad czymś się przez chwilę zastanawiała, jednak potem wskoczyła na Wichurę i poleciała, zapewne na miejsce spotkania. Chwilę odczekałem nim i my nie wnieśliśmy się w powietrze, lecąc spokojnie od innej strony na spotkanie z mą pięknością. Wylądowałem, mając nadzieje iż Szczerbatek był na tyle cicho aby nie rozpoznała jego lotu. Odwróciła się i pierwsze co zrobiła to podeszła do mnie, miałem nadzieje iż może już przestała się złościć, jednak chwyciła mnie za kołnierz i brutalnie szarpnęła do siebie.
- Mogę wiedzieć, co ty tu robisz? I gdzie jest twoja siostra?- spytała nim cokolwiek powiedziałem.
- Wyjęłaś mi te pytania prosto z ust. Miałem się z nią tu spotkać i lecieć do Johanna.
- Ja też.- przyznała puszczając mnie. Poprawiła grzywkę podchodząc do Wichury i spoglądając na mnie spytała.- To co lecisz? Skoro już tu jesteśmy to lepiej zrobić to zadanie.- chwyciła za jeden z kolców wystających z głowy smoka i przyciągając się do niego, weszła na nią usadawiając się w siodle.
- To kto pierwszy ten lepszy?- zadałem pytanie wylatując ze skały. Nie czekałem nawet minuty, a ma piękność leciała już przy mnie. Miałem ochotę znaleźć się nad nią w powietrzu i pocałować. Ale przypomniałem sobie co powiedziała Melodia „ Masz się debilu zachowywać! Jeśli spróbujesz coś jej zrobić to ona na pewno ci nie wybaczy. Musisz poczekać na odpowiednią chwilę.” Tak więc wziąłem głęboki wdech i patrząc przed siebie leciałem….. ( no i koniec puki co z narracją pierwszoosobową.)
Na Berk ludzie dalej słodko spali a wraz z nimi ich kochane smoki. No może nie wszyscy. W domu wodza cała trójka obecnych domowników nie spała tylko siedziała przy ognisku zasypując najmłodszą gromem pytań co ona knuje. Ta uśmiechnęła się i patrząc na swoje dłonie powiedziała.
- To czego mój kochany braciszek Czkawka nie potrafił zrobić przez ostatni rok. A jeśli on i tym razem zawali tak doskonały plan to wtedy no sorry, ale to wasze aranżowane małżeństwo jest planem awaryjnym.- oboje popatrzyli z lekkim niedowierzaniem na córkę, ale z jeszcze większym zachwytem.
- Córuś ty to byś była niesamowitym taktykiem.- stwierdził Stoik mierzchniąc jej włosy. Da jedynie położyła dłoń na karku patrząc na matkę, później na ojca.
- Nie no, jasne iż będę niesamowitym strategiem Czkawki, do puki nie skończę dwudziestki. Później to już będę taktykiem Dagura.- uśmiechnęła się uroczo. Ojciec dziewczyny mimo wolnie się zaśmiał. Nikt by się nie spodziewał iż Dagur Szalony może nie być szalonym tylko i wyłącznie dla Melodii. I to tak naprawdę od samego początku ich znajomości, kiedy to ona miała pięć a on dziesięć lat. To właśnie wtedy ich ojcowie postanowili iż kiedy dziewczyna skończy dwadzieścia lat zostanie żoną Dagura, tym samym sposobem dalej utrzymując pokój pomiędzy oboma plemionami. Jeszcze trochę rozmawiali a kiedy dziewczyna powiedziała iż gdzieś leci, oboje wiedzieli gdzie. Na wyspę Berserków.
***
No i mamy oto następny rozdział. Mam nadzieje iż się wam spodoba.
Świetny rozdział, tak mi się podoba rola Melodii w związku Czkawki i Astrid. :D Pisz dalej, bo chcem wiedzieć czy się pogodzą i jak przebiegną te oświadczyny! :3 Weny życzę! :>
OdpowiedzUsuń~Szczerbatkowa
Nie no dzięki, mnie też się podoba jej rola. Już nie mogę doczekać się kiedy, to wszystko nastąpi. Ach dziękuje przyda się. I tobie też życzę weny
UsuńŚwietne. Mam nadzieję jednak, że Czkawka wszystko naprawi, bo jakoś tak dziwnie się czyta kiedy moja ukochana para się kłuci. Pisz szybciutko. Życzę duuużo wweennyy.. :)
OdpowiedzUsuńNie no ja też wiem jak to jest czytać o kłótni ukochanej pary, ale no wiesz, gdyby nie takie zachwiania emocjonalne no po prostu nie mogę ich nie pisać, a kłótnie zakochanych są najlepsze, ale jeszcze lepsze są ich końcowe zachowanie. Uwielbiam tak wodzić czytających za nos, jednak najbardziej lubię widzieć ich zadowolenie z ostatniego wyniku tego co napisałam.
UsuńDopiero dziś znalazłam tego bloga i muszę przyznać że historia mnie bardzo zaciekawiła =3 masz talent do pisania i pisz jak najdłużej =3 Już kocham tą opowieść! =D Mam nadzieję że się pogodzą i nie rozdzielaj więcej Hiccstrid ;) (czytałam kiedyś taką opowieść o Violetcie ....wiem żal Violetta dla dzieci -,- ale opowieść była taka nawet fajna z wyjątkiem tego, że Leon i Violetta się ciągle kłócili i rozstawali i godzili i to już było nudne xD)
OdpowiedzUsuńJa też prowadzę bloga z opowiadaniem, nie piszę tam o Hiccstrid (ale bardzo lubię o nich czytać =3), łatwiej mi pisać o zwierzętach, bo wśród zwierząt wszystko może się zdarzyć =3 Piszę głównie o psach... nie będę się rozpisywać po prostu zapraszam do mnie i życzę ci weny i pomysłów na kolejne rozdziały
Mój blog | KLIK
Cieszę się iż cię zaciekawiłam. Dziękuje za miłe słowa, jeszcze nikt nie powiedział iż mam talent No to trochę jeszcze będziesz ją kochać, ale tylko trochę, bo niebawem ją kończę i zaczynam nową ;) Cóż co do rozdzielania Hiccstrid to też tego nie lubię, no chyba że to początki związku, ale też nie lubię jak się roztają a potem wracają i tak w kółko to wkurzające i po prostu nudne.
UsuńO to fajnie, z chęcią zajrzę. Nie no rozumiem, ja też mam takie postacie o których lubię czytać, ale nie piszę. Może zajrzę kiedy będę mieć czas...
Nawzajem ci też życzę dużo weny i pomysłów.
Boski rozdział czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńDzięki i ja też czekam na next'a u cb
UsuńSuper opowiadanie. :) Idę czytać nexta.
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuń