Dedykacja dla ★☆ω•є•яσ•ηα★☆
Kiedy ta się pakowała do jej pokoju przez okno wskoczył Śledzik. Oparła się o ścianę, patrząc z uśmiechem na chłopaka. Przynajmniej jemu układało się w związku. On i Joanna. Ale o tym może później.
Kiedy ta się pakowała do jej pokoju przez okno wskoczył Śledzik. Oparła się o ścianę, patrząc z uśmiechem na chłopaka. Przynajmniej jemu układało się w związku. On i Joanna. Ale o tym może później.
- Co cię tu sprowadza Śledziku?- spytała przyjaźnie.
- Ach no wiesz, nie chciałbym ci przeszkadzać bo widzę iż się gdzieś wybierasz, ale mieliśmy dziś robić, no ten testy dla Pioruna. Aby no wiesz zapisać nowe informacje w księdze smoków.- niepewnie podrapał się po głowie. a ty dalej się do niego uśmiechasz pakując ostatnią rzecz.
- Wiesz, aż tak bardzo mi się nie śpieszy. Poza tym jeszcze dziś zdążę tam gdzie chce na Piorunie. Więc spoko. Piorun.- pstrykasz palcami a smok od razu się budzi. Prostuje się, mrugając oczami i lekko wściekły na ciebie patrzy. Melodia dobrze wie iż on nie lubi kiedy się go budzi. Puszczasz mu całuska, wsiadając na niego. Smok chwyta chłopaka za ramiona swoimi szponami, wyciągając z pokoju swojej pani. Puszcza go, a on ląduje na swojej Sztukamięs. Lecą za nim , ona rozmyślała nad tym co się dzieje u jej brata, czy w
ciągu tych kilku godzin sam na sam z Astrid niczego nie pogorszył. Dzień
minął każdemu w inny, wyjątkowy lub
nudny sposób. Melodia wyleciała ze swojej wyspy dopiero pod wieczór, wtedy
akurat zakończyła pracę z Śledzikiem i mogła spokojnie polecieć do osoby, na
której myśl jej serce samo zaczynało bić szybciej. A co tym czasem robią nasze
gołąbeczki? Cóż siedzą na łodzi Johanna, który opowiadał kolejną już tego dnia
historię o tym jak to on sam pokonał kiedyś samymi gołymi rękoma Koszmara
Ponocnika. Czkawka nagle się zerwał. Nie mógł wytrzymać tej napiętej atmosfery
pomiędzy nim a jego ukochaną. Dlatego poinformował ich iż leci zrobić
rekonesans czy nikt nie chce ich zaatakować. Jacyś piraci na przykład. Wskoczył
na Szczerbatka nim blondynka cokolwiek do niego powiedziała. Jedyne co robiła
to patrzyła jak znika w chmurach zaciskając pięści wraz ze zębami. Nie uszło to
uwadze Johannowi. Mężczyzna podszedł do niej, kładąc dłoń na ramieniu spytał.
- Ach no wiesz, nie chciałbym ci przeszkadzać bo widzę iż się gdzieś wybierasz, ale mieliśmy dziś robić, no ten testy dla Pioruna. Aby no wiesz zapisać nowe informacje w księdze smoków.- niepewnie podrapał się po głowie. a ty dalej się do niego uśmiechasz pakując ostatnią rzecz.
- Wiesz, aż tak bardzo mi się nie śpieszy. Poza tym jeszcze dziś zdążę tam gdzie chce na Piorunie. Więc spoko. Piorun.- pstrykasz palcami a smok od razu się budzi. Prostuje się, mrugając oczami i lekko wściekły na ciebie patrzy. Melodia dobrze wie iż on nie lubi kiedy się go budzi. Puszczasz mu całuska, wsiadając na niego. Smok chwyta chłopaka za ramiona swoimi szponami, wyciągając z pokoju swojej pani. Puszcza go, a on ląduje na swojej Sztukamięs. Lecą za nim
- Czy coś się wam stało?- nie patrzysz na niego. Dalej patrzysz w niebo i
odpowiadasz.
- Tak naprawdę, to się stało. Relacje stały się gorsze, niż były kiedykolwiek. Nawet jak nie byliśmy blisko siebie, nigdy takiej relacji nie mieliśmy.- zamykasz oczy, starając się nie myśleć.
- Może powinnaś się położyć?- proponujesz jej, jednak ta z uśmiechem kręci przeciwnie głową.
- Nie, muszę cię pilnować. Ale ty powinieneś się przespać. Widać iż ledwo co stoisz na nogach. Nie martw się o mnie.- ten niechętnie przyznaje ci rację i idzie pod pokład do swojej kajuty. A ty sięgasz po swój topór, zaczynasz go ostrzyć nasłuchując. Przez jakieś dziesięć minut nic nie słyszałaś, gdy nagle do twych uszu dociera trzepot smoczych skrzydeł. Rozpoznajesz je. Taki dźwięk wydaje tylko Nocna Furia. I nie mylisz się, bo po chwili na łodzi ląduje Szczerbatek tylko bez Czkawki. Chłopak spada, lądując po chwili na nogach za tobą. Macie oboje ochotę wpić się sobie w wargi, jednak Czkawka trzyma się planu siostry a u Astrid nie pozwala na to jej duma wojowniczki. Została znieważona i nie ma zamiaru mu tego tak łatwo wybaczyć. Walczysz ze swoim ciałem, powtarzając sobie iż nie możesz, obiecałeś coś siostrze, tylko że nie możesz już dłużej tego wytrzymywać! Kiedyś oszalejesz. Stoicie tak chwile, w całkowitej ciszy, nikt nie rusza się, jedynie wasze smoki siedzą z dala od was i jak to one rozmawiają tym swoim smoczym bełkotem, którego nie rozumiecie. Wyciągasz dłoń w jej stronę, kładziesz delikatnie na jej ramieniu spuszczając wzrok.
- Przepraszam.- wyszeptujesz zdejmując dłoń z jej ramienia i kierując się na drugi koniec statku. Nie chcesz jej przeszkadzać. Patrzysz na jego oddalające się plecy. Chcesz go dogonić, przytulić i pocałować. Jednak wciąż jesteś niepewna. Ale mimowolnie wyciągasz dłoń w jego stronę.
- Czkawka…- wyszeptujesz prawie płaczliwym głosem. To nie była wasza pierwsza kłótnia, jednak one trwały najdłużej dwa tygodnie! A ta trwa już dwa miesiące! Upadasz na kolana, zakrywając twarz dłońmi. Na szczęście chłopak tego nie widzi. Ty tak myślisz. Jednak on to widział. „ Pieprzyć plan Melodii! Dłużej nie mogę jej ranić!” krzyczysz do siebie w myślach biegnąc w jej stronę. chwytasz ją w swe ramiona tuląc do siebie. Blondynka sztywnieje, czując znajome ciepło i siłę tych ramion.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam.- powtarzasz chowając twarz w jej puszystym kapturze. Wyciągasz rękę, chwytasz go za włosy odciągając od siebie. Podnosisz się wraz z nim, szybko dajesz mu po brzuchu mówiąc.
- To za to, że nie traktowałeś mnie tak jak należy. To za ignorowanie mnie.- podcinasz mu nogi, przyciskając nogą do ziemi. Siadasz na nim, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, przysuwając swoją twarz blisko jego.- A to za to iż w końcu wróciłeś do siebie.- składasz delikatny pocałunek na jego ustach. Chcesz aby ta chwila trwała wiecznie, jednak nie pozwala ci na to. Wstajesz pomagając mu też podnieś się z ziemi.
- Czyli mi wybaczasz?- pytasz niepewnie.
- Nie, ale możesz się starać abym ci wybaczyła.- mówisz z uśmiechem.
- Mam rozumieć iż mogę cię dotykać tak?- Astrid patrzy na ciebie z lekkim rozbawieniem.- Czyli mogę zrobić to?- patrzysz na niego pytająco. Czkawka chwyta cię w pasie przyciągając do siebie i składając na twych miękkich, malinowych ustach namiętny pocałunek. Delikatnie rozchylasz usta, dając zaproszenie aby mógł dalej kontynuować to co robi. Kładziesz dłoń na jego policzku, pogłębiając pocałunek. Wsadzasz język delikatnie do jej ust, łaskoczesz podniebienie zapraszając jej język do wspólnego tańca. Chcecie, aby ta chwila trwała wiecznie, jednak nic, co dobre
nie trwa wiecznie. Smoki coś usłyszały, więc od razu podcięły wam nogi, także
oboje upadliście na plecy. Pierwszy podniósł się Czkawka, biorąc cię na ręce i
po chwili wstawiając na pokładzie.
- Tak naprawdę, to się stało. Relacje stały się gorsze, niż były kiedykolwiek. Nawet jak nie byliśmy blisko siebie, nigdy takiej relacji nie mieliśmy.- zamykasz oczy, starając się nie myśleć.
- Może powinnaś się położyć?- proponujesz jej, jednak ta z uśmiechem kręci przeciwnie głową.
- Nie, muszę cię pilnować. Ale ty powinieneś się przespać. Widać iż ledwo co stoisz na nogach. Nie martw się o mnie.- ten niechętnie przyznaje ci rację i idzie pod pokład do swojej kajuty. A ty sięgasz po swój topór, zaczynasz go ostrzyć nasłuchując. Przez jakieś dziesięć minut nic nie słyszałaś, gdy nagle do twych uszu dociera trzepot smoczych skrzydeł. Rozpoznajesz je. Taki dźwięk wydaje tylko Nocna Furia. I nie mylisz się, bo po chwili na łodzi ląduje Szczerbatek tylko bez Czkawki. Chłopak spada, lądując po chwili na nogach za tobą. Macie oboje ochotę wpić się sobie w wargi, jednak Czkawka trzyma się planu siostry a u Astrid nie pozwala na to jej duma wojowniczki. Została znieważona i nie ma zamiaru mu tego tak łatwo wybaczyć. Walczysz ze swoim ciałem, powtarzając sobie iż nie możesz, obiecałeś coś siostrze, tylko że nie możesz już dłużej tego wytrzymywać! Kiedyś oszalejesz. Stoicie tak chwile, w całkowitej ciszy, nikt nie rusza się, jedynie wasze smoki siedzą z dala od was i jak to one rozmawiają tym swoim smoczym bełkotem, którego nie rozumiecie. Wyciągasz dłoń w jej stronę, kładziesz delikatnie na jej ramieniu spuszczając wzrok.
- Przepraszam.- wyszeptujesz zdejmując dłoń z jej ramienia i kierując się na drugi koniec statku. Nie chcesz jej przeszkadzać. Patrzysz na jego oddalające się plecy. Chcesz go dogonić, przytulić i pocałować. Jednak wciąż jesteś niepewna. Ale mimowolnie wyciągasz dłoń w jego stronę.
- Czkawka…- wyszeptujesz prawie płaczliwym głosem. To nie była wasza pierwsza kłótnia, jednak one trwały najdłużej dwa tygodnie! A ta trwa już dwa miesiące! Upadasz na kolana, zakrywając twarz dłońmi. Na szczęście chłopak tego nie widzi. Ty tak myślisz. Jednak on to widział. „ Pieprzyć plan Melodii! Dłużej nie mogę jej ranić!” krzyczysz do siebie w myślach biegnąc w jej stronę. chwytasz ją w swe ramiona tuląc do siebie. Blondynka sztywnieje, czując znajome ciepło i siłę tych ramion.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam.- powtarzasz chowając twarz w jej puszystym kapturze. Wyciągasz rękę, chwytasz go za włosy odciągając od siebie. Podnosisz się wraz z nim, szybko dajesz mu po brzuchu mówiąc.
- To za to, że nie traktowałeś mnie tak jak należy. To za ignorowanie mnie.- podcinasz mu nogi, przyciskając nogą do ziemi. Siadasz na nim, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, przysuwając swoją twarz blisko jego.- A to za to iż w końcu wróciłeś do siebie.- składasz delikatny pocałunek na jego ustach. Chcesz aby ta chwila trwała wiecznie, jednak nie pozwala ci na to. Wstajesz pomagając mu też podnieś się z ziemi.
- Czyli mi wybaczasz?- pytasz niepewnie.
- Nie, ale możesz się starać abym ci wybaczyła.- mówisz z uśmiechem.
- Mam rozumieć iż mogę cię dotykać tak?- Astrid patrzy na ciebie z lekkim rozbawieniem.- Czyli mogę zrobić to?- patrzysz na niego pytająco. Czkawka chwyta cię w pasie przyciągając do siebie i składając na twych miękkich, malinowych ustach namiętny pocałunek. Delikatnie rozchylasz usta, dając zaproszenie aby mógł dalej kontynuować to co robi. Kładziesz dłoń na jego policzku, pogłębiając pocałunek. Wsadzasz język delikatnie do jej ust, łaskoczesz podniebienie zapraszając jej język do wspólnego tańca.
- Teraz to ja sprawdzam.- mówisz wskakując na Wichurę i lecąc w przestworza. Szczerbatek patrzył tęsknym spojrzeniem na
niebo, nie chciał, aby jego „przyjaciółka” latała sama. Wichura szybowała,
przywykła do latania w ciemnościach, a zwłaszcza, kiedy nie może oświetlać
drogi. Może podziękować Szczerbatkowi, iż ją tego nauczył. Astrid uważnie
rozglądała się na boki, nasłuchiwała, jednak jedyne, co ujrzała to dwa
Sztraszliwce Straszliwe, które miały zaczepione na swoich nogach
wiadomości. Przywołujesz je do siebie,
te siadają na twoich ramionach. Wichura zawraca do statku, na którym cały czas
czeka przyszły wód. Zeskakujesz ze
smoczycy, podając chłopakowi jednego smoka. Jak się okazuje to Ostrostrzał i
Spryciula. Każde wzięło swojego smoka i odczytało wiadomość. Do Astrid napisała
Szpadka z informacją, iż wód kazał im wracać z Johannem, ponieważ nikogo już
nie ma na wyspie Łupieżców, bo są w Berk. A do Czkawki Sączysmark z tą samą
wiadomością. Spojrzeliście na siebie, Astrid trochę nawet się ucieszyła,
ponieważ jak dorwie Melodiię to siłą wyciągnie od niej, kim jest jej ukochany. Mogłaby
zapytać Czkawki czy wie, ale nie byłoby już tej zabawy. A chłopak był po prostu
wkurzony na ojca, iż kazał im wracać! I niby, kiedy ma się jej oświadczyć?!
Uderzył się pięścią w czoło, którą po chwili przeczesał włosy. Spoglądasz na
niego podejrzliwie, jednak po chwili uśmiechasz się niewinnie. I ty też się
uśmiechasz. Musisz szybko działać, nieważne, co mówiła Melodia, nie masz czasu
już czekać! Idziesz obudzić i powiadomić o wszystkim Johanna zostawiając
dziewczynę samą ze smokami na pokładzie. Kiedy tak Czkawka stara się obudzić
mężczyznę, Astrid widzi na ziemi notes chłopaka. Podnosi go i z przyzwyczajenia
go otwiera. W środku widzi praktycznie swoje portrety, przewlekające się z ich
wspólnymi obrazami. Mimo wolnie się uśmiechasz. Wiesz, iż nie tylko ty
rysowałaś swoją drugą połówkę. Poprawiasz
swoją grzywkę i zamykasz notes, gdy słyszysz skrzypienie schodów. Chowasz notes
w torbie umocowanej do siodła Szczerbatka, przykładasz palec do ust, smok od
razu zrozumiał. Ma nic nie wspominać swojemu przyjacielowi o tym. Nawet nie
chciał. Widziała, iż o czymś rozmawiali, jednak nic nie słyszała. Fale nie
pozwalały na to.
- Czyli poczekasz ty chwilę ze Szczerbatkiem?- pytasz mężczyznę, który przytakuję.
- Ale chce, jak wrócimy kilka twoich obrazów smoków. Kiedy dałeś mi ostatnio ten rysunek Wandersmoka ludzie się po prostu o niego zabijali.
- Dobra rozumiem. Więc umowa stoi.- wyciągasz w jego stronę dłoń, którą ściska. Wchodzicie na pokład i widzicie pytające spojrzenie blondynki, opierającej się o swoją smoczycę. Zielonooki podchodzi do nich, wskakując na Wichurę, która nie sprzeciwiała się temu. Podajesz ukochanej dłoń, którą chwyta i po chwili siedzi za tobą na swoim smoku.
- Mogę wiedzieć, o co chodzi?- pytasz kładąc dłonie za plecami, trzymając się siodła.
- Szczerbatek pilnuj Johanna i statku. A my musimy po coś wrócić, czego zapomniał Johann.- mówisz i nim Astrid cokolwiek mówi wbijacie się w powietrze.
- Zabije cię Czkawka!- krzyczysz chwytając go w pasie. Mimo wolnie się śmiejesz, co oczywiście słyszy. Wichura też się zaśmiała. Tylko, że z tej dwójki. Czasami głupota ludzi przerasta nawet i smoki. Nie wiedziała gdzie i po co lecieli, a kiedy wylądowali ciemność schodziła z nieba, pozwalając, aby teraz światło miało swoje „pięć minut” na dzisiejszym niebie. Schodzicie ze smoczycy a Czkawka od razu ciągnie cię pod płaczącą wierzbę( uwielbiam to drzewo! Jest moim zdaniem takie romantyczne ^^), Astrid oparła się plecami o korę drzewa a ty zagrodziłeś jej swoimi ramionami drogę jakiejkolwiek ucieczki. Wichura się wszystkiemu przyglądała z rozczuleniem. Astrid była dla niej najważniejszą osobą, Szczerbatek przyjacielem a Czkawka osobą, która pomogła im się poznać. Przez chwilę trwała cisza, w której to trakcie Czkawka zbierał się na odwagę. Nie codziennie prosi się o rękę najniebezpieczniejszą wojowniczkę w całym Berk. Bierzesz dwa porządne wdechy i rozpoczynasz.
- Astrid znamy się praktycznie od dziecka, a razem jesteśmy od dobrych czterech no prawie, że pięciu lat. Byłaś pierwszą osobą, która mi kiedykolwiek uwierzyła i pomogła, kiedy to najbardziej tego potrzebowałem. Wybaczałaś mi najróżniejsze przewinienia, jakie mogłem zrobić nieumyślnie lub umyślnie względem ciebie. Tak, więc nim przejdę dalej do tego, co chce ci powiedzieć, masz teraz możliwość. Możesz mnie zostawić, co zrozumiem albo zostać i wysłuchać tego, co mam do powiedzenia.- przerywasz odsuwając się od niej. Dajesz jej wolną drogę. A ty? Nie ruszasz się, tylko kładziesz lewą nogę na pniu drzewa, a dłonie spoczywają na twoich piersiach.
- Słuchaj Czkawka. Może i jest tak jak mówisz, ale to nie zmienia faktu, iż cię kocham. Możesz mnie ranić nieumyślnie lub umyślnie, ja to wytrzymam, ponieważ wiem, iż cię kocham a ty kochasz mnie. Tak, więc nie zostawię cię, cokolwiek się stanie. Jestem wojowniczką, ale i też kobietą, która potrzebuje do pełni szczęścia mojej Wichury, Szczerbatka i ciebie. Bo gdyby nie ty i on nigdy nie nastałyby te czasy, jakie są teraz na Berk a ja nie miałabym swojej kochanej Wichury. Tak, więc słucham, co masz mi ważnego do powiedzenia mój drogi.- patrzysz na niego z delikatnym uśmiechem. Drapiesz się po głowie podchodząc do niej. Znów opierasz się po obu stronach jej twarzy patrząc w te piękne, niebieskie niczym ocean oczy. Opierasz czoło o jej czoło i rozpoczynasz dokańczać to, co zacząłeś.
- Astrid Hofferson…. Nie mogę żyć bez twego ciepła, twojego słodkiego uśmiechu, tego, że gdy jesteś zdenerwowana lub coś cię trapi chwytasz za swój mały warkoczyk i się nim bawisz. Uwielbiam, kiedy się śmiejesz i gdy widzę twą spokojną twarz sam staje się spokojny….- nie rozumiesz, o co mu chodzi, jednak po chwili trafia do ciebie, co on właśnie robi.-… Astrid Hofferson- uklęknął na kolanie, chwytając twoją dłoń- czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną?- pytasz wyciągając z kieszeni pierścionek. Patrzysz na niego nic nie mówiąc. To trwa zbyt długo, dlatego, chłopak traci nadzieje. Puszcza cię, podnosząc z ziemi i od razu zaczyna cię przepraszać, iż nie powinien wyskakiwać z tym tak nagle i że nie musisz się śpieszyć. Dalej nic nie mówiąc dajesz mu dłonią po głowie. Patrzy na ciebie pytająco a po chwili łapiesz go za ubranie, przyciągając do siebie i zatapiając swoje usta w jego. Ty zamknęłaś przy tym oczy, on natomiast patrzył na ciebie będąc w „lekkim” szoku. Po paru chwilach przerywasz pocałunek. Patrzysz na niego z lekko otwartych powiek, kładąc dłonie na jego policzku.
- Tak…. Tak… Tak.- mówisz nim po twoim policzku nie spływa jedna samotna łza szczęścia. Teraz i ty jesteś szczęśliwy. Zdejmujesz dłoń z policzka, na której palcu po chwili lśni pierścionek zaręczynowy….
- Czyli poczekasz ty chwilę ze Szczerbatkiem?- pytasz mężczyznę, który przytakuję.
- Ale chce, jak wrócimy kilka twoich obrazów smoków. Kiedy dałeś mi ostatnio ten rysunek Wandersmoka ludzie się po prostu o niego zabijali.
- Dobra rozumiem. Więc umowa stoi.- wyciągasz w jego stronę dłoń, którą ściska. Wchodzicie na pokład i widzicie pytające spojrzenie blondynki, opierającej się o swoją smoczycę. Zielonooki podchodzi do nich, wskakując na Wichurę, która nie sprzeciwiała się temu. Podajesz ukochanej dłoń, którą chwyta i po chwili siedzi za tobą na swoim smoku.
- Mogę wiedzieć, o co chodzi?- pytasz kładąc dłonie za plecami, trzymając się siodła.
- Szczerbatek pilnuj Johanna i statku. A my musimy po coś wrócić, czego zapomniał Johann.- mówisz i nim Astrid cokolwiek mówi wbijacie się w powietrze.
- Zabije cię Czkawka!- krzyczysz chwytając go w pasie. Mimo wolnie się śmiejesz, co oczywiście słyszy. Wichura też się zaśmiała. Tylko, że z tej dwójki. Czasami głupota ludzi przerasta nawet i smoki. Nie wiedziała gdzie i po co lecieli, a kiedy wylądowali ciemność schodziła z nieba, pozwalając, aby teraz światło miało swoje „pięć minut” na dzisiejszym niebie. Schodzicie ze smoczycy a Czkawka od razu ciągnie cię pod płaczącą wierzbę( uwielbiam to drzewo! Jest moim zdaniem takie romantyczne ^^), Astrid oparła się plecami o korę drzewa a ty zagrodziłeś jej swoimi ramionami drogę jakiejkolwiek ucieczki. Wichura się wszystkiemu przyglądała z rozczuleniem. Astrid była dla niej najważniejszą osobą, Szczerbatek przyjacielem a Czkawka osobą, która pomogła im się poznać. Przez chwilę trwała cisza, w której to trakcie Czkawka zbierał się na odwagę. Nie codziennie prosi się o rękę najniebezpieczniejszą wojowniczkę w całym Berk. Bierzesz dwa porządne wdechy i rozpoczynasz.
- Astrid znamy się praktycznie od dziecka, a razem jesteśmy od dobrych czterech no prawie, że pięciu lat. Byłaś pierwszą osobą, która mi kiedykolwiek uwierzyła i pomogła, kiedy to najbardziej tego potrzebowałem. Wybaczałaś mi najróżniejsze przewinienia, jakie mogłem zrobić nieumyślnie lub umyślnie względem ciebie. Tak, więc nim przejdę dalej do tego, co chce ci powiedzieć, masz teraz możliwość. Możesz mnie zostawić, co zrozumiem albo zostać i wysłuchać tego, co mam do powiedzenia.- przerywasz odsuwając się od niej. Dajesz jej wolną drogę. A ty? Nie ruszasz się, tylko kładziesz lewą nogę na pniu drzewa, a dłonie spoczywają na twoich piersiach.
- Słuchaj Czkawka. Może i jest tak jak mówisz, ale to nie zmienia faktu, iż cię kocham. Możesz mnie ranić nieumyślnie lub umyślnie, ja to wytrzymam, ponieważ wiem, iż cię kocham a ty kochasz mnie. Tak, więc nie zostawię cię, cokolwiek się stanie. Jestem wojowniczką, ale i też kobietą, która potrzebuje do pełni szczęścia mojej Wichury, Szczerbatka i ciebie. Bo gdyby nie ty i on nigdy nie nastałyby te czasy, jakie są teraz na Berk a ja nie miałabym swojej kochanej Wichury. Tak, więc słucham, co masz mi ważnego do powiedzenia mój drogi.- patrzysz na niego z delikatnym uśmiechem. Drapiesz się po głowie podchodząc do niej. Znów opierasz się po obu stronach jej twarzy patrząc w te piękne, niebieskie niczym ocean oczy. Opierasz czoło o jej czoło i rozpoczynasz dokańczać to, co zacząłeś.
- Astrid Hofferson…. Nie mogę żyć bez twego ciepła, twojego słodkiego uśmiechu, tego, że gdy jesteś zdenerwowana lub coś cię trapi chwytasz za swój mały warkoczyk i się nim bawisz. Uwielbiam, kiedy się śmiejesz i gdy widzę twą spokojną twarz sam staje się spokojny….- nie rozumiesz, o co mu chodzi, jednak po chwili trafia do ciebie, co on właśnie robi.-… Astrid Hofferson- uklęknął na kolanie, chwytając twoją dłoń- czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną?- pytasz wyciągając z kieszeni pierścionek. Patrzysz na niego nic nie mówiąc. To trwa zbyt długo, dlatego, chłopak traci nadzieje. Puszcza cię, podnosząc z ziemi i od razu zaczyna cię przepraszać, iż nie powinien wyskakiwać z tym tak nagle i że nie musisz się śpieszyć. Dalej nic nie mówiąc dajesz mu dłonią po głowie. Patrzy na ciebie pytająco a po chwili łapiesz go za ubranie, przyciągając do siebie i zatapiając swoje usta w jego. Ty zamknęłaś przy tym oczy, on natomiast patrzył na ciebie będąc w „lekkim” szoku. Po paru chwilach przerywasz pocałunek. Patrzysz na niego z lekko otwartych powiek, kładąc dłonie na jego policzku.
- Tak…. Tak… Tak.- mówisz nim po twoim policzku nie spływa jedna samotna łza szczęścia. Teraz i ty jesteś szczęśliwy. Zdejmujesz dłoń z policzka, na której palcu po chwili lśni pierścionek zaręczynowy….
Cała wściekła piętnastolatka wylądowała przed wejściem do
twierdzy, w której byli już wszyscy mieszkańcy wioski. Podeszła z groźną miną
do ojca, który jedynie posłał jej uśmiech i całusa we włosy.
- Mogę wiedzieć, co to ma wszystko znaczyć?!- krzyczysz na cały głos. Każdy w twierdzy ucichł chcąc się przysłuchiwać z uwagą „rozmowie” ojca z córką.
- Niby, o co ci chodzi Melodia?- pytasz sięgając po jedną z nowych map.
- To ty niby nie wiesz, co?! A kto kazał Róży przynieść mi wiadomość, iż mam do jasnej trolla mordy wracać na wyspę, bo mam wziąć udział w tegorocznych Roztopach!- krzyczysz wymachując przy tym rękoma i kartką, na której było pismo ojca.
- Skoro kazałem wrócić twojemu bratu to i tobie też. Nie marudź tylko idź się przygotować.- mówisz zabierając jej kartkę. Masz ochotę coś rozwalić lub kogoś po prostu zabić. Ledwo co odeszłaś od ojca a osobą, która cię sprowokowała był Sączysmark.
- Ojejku dzidziuś nie zmienił swojej pieluszki i teraz beczy.- mówi do niej. Nie wytrzymujesz. Chwytasz go za fraki i rzucając o jeden ze słupów, wykręcasz lewą rękę, przyciskasz ją do pleców a twarz do drewna.
- Odezwij się jeszcze raz a nie ręczę za siebie.- wyszeptujesz mu do ucha i puszczasz, wychodząc. Wsiadasz na Pioruna, który zaprowadza cię do domu. Zakładasz strój, włosy związałaś w kitkę. Usiadłaś przy komódce, sięgając czarno-fioletowe farby. Na twarzy malujesz pioruny, będące znakiem rozpoznawczym twego smoka. Tak samo na mordce Pioruna też je rysujesz, a kiedy kończysz uśmiechasz się, całując go w nos. Schodzicie na dół, gdy słyszysz szmer w pokoju brata. Tak więc wchodzisz tam i widzisz go malującego swoją i smoka twarz. Pukasz, opierając się o framugę drzwi.
- No co tam?
- Też chciałbym o to spytać. Co to miało znaczyć? Ten twój wybuch w twierdzy.
- Cóż ojciec mnie wkurzył każąc w połowie drogi mi zawrócić….- przerywasz jej.
- A no tak! Bo nasza pani swatka sama chciała spotkać się ze swoim narzeczonym od dziesięciu lat. Poza tym ślepoto, ojciec specjalnie kazał ci wracać, bo byś twemu kochasiowi wyspę rozwaliła, bo go na niej nie ma.
- Skąd to wiesz?- pytasz przyglądając mu się uważnie.
- A stąd iż płynie do nas, on i Akbreht będą gośćmi na tegorocznych Roztopach no i na naszych urodzinach.- wzdychasz, kładąc dłoń na biodrze.
- Skoro jesteśmy przy tematach sercowych, to jak tam wyszły twoje zaręczyny?
- A dobrze. Astrid powoli mi wybacza i się zgodziła.- z piskiem rzucasz się na brata, wywalając go z krzesła oraz jego projekty na podłogę.
- Wiedziałam! Wiedziałam iż się uda!- tulisz ją do siebie.
- Dzięki kochana, wredna siostro. Gdyby nie ty i ten twój dar do wymyślania planów, to nie wiem co by się stało.
- A no. Dziękuj ile wlezie.- śmiejesz się, pomagając bratu podnieść się z podłogi. Zbieracie projekty i kiedy usłyszeliście rug wskoczyliście na swoje smoki, wylatując z domu przez okno. Kiedy lądujecie w Akademii wszyscy uczestnicy już są. Podchodzisz do Astrid i ściskasz ją z uśmiechem.
- Moje gratulacje siostro.- mówisz na co blondynka mierzchni ci włosy.
- Dzięki młoda.
- Do usług.- puszczasz ją. Stajesz obok swojego smoka, który bacznie ci się przygląda. Pozostali też stali przy swoich smokach. Czekali, aż wódz Berk rozpocznie Roztopy. Ludzie się zbierali, wszyscy nie mogli się doczekać. W tym roku Melodia miała zamiar po raz kolejny pokonać Sączysmarka, który już od dwóch lat nie jest zwycięstwom. Oboje posłali sobie mordercze spojrzenia, mówiące iż przegra z płaczem. Czkawka jedynie pokręcił głową z niedowierzenia. Co roku to samo. Jemu jako tako nie zależy na wygraniu, woli widzieć uśmiech Astrid niż jej wkurzenie na to iż przegrała. Ona natomiast uwielbia rywalizować z Melodią i jako tako nie przeszkadza jej iż przegrywa w Roztopach, zawsze może łatwo się wyładować, pokonując ukochanego. Pojawił się, gwara ucichła a zawodnicy dumnie się wyprostowali. Melodia delikatnie się uśmiechnęła na widok Dagura, który oczywiście nie okazał swojej radości na jej widok. Stoik jak zawsze rozpoczął swą coroczną przemowę, kończąc na tym czy obecna mistrzyni Roztopów zachowa swój tytuł, lub czy może ktoś inny zwycięży. Pierwszym wyzwaniem był znany wszystkim bieg z owcą. Melodia spojrzała na Sączysmarka i kiedy było powiedziane start jednocześnie wystartowali. Sączysmark kopnął kamień, stojący na jego drodze, a ten uderzył Melodię w nogę, przez to dziewczyna potknęła się o swoje nogi, wywalając się a chłopak wygrał pierwszą konkurencje. Oczywiście się wkurzyła a jak. Lecz w porę powstrzymał ją Piorun, zabierając jej owcę w celu zjedzenia jej. Następną konkurencją był bieg na kłodzie. Tu to Melodia zakręciła kłodą do tyłu, przez co chłopak stracił równowagę i wpadł do kamieni, a zielonooka zdobyła punkt. Stanęli obok siebie, przeszywając się morderczymi spojrzeniami. Trzecia konkurencja rzut toporem. Pierwsza rzuciła Astrid, która perfekcyjnie trafiła w sam środek. Później Śledzik, który trafił w beczkę, ale nie w tą co trzeba. Mieczyk i Szpadka uderzyły swoimi toporami o belę nad głowami widów, Czkawka trafił w bok beczki a nie w środek. Sączysmark trafił tak jak Astrid w sam środek a Melodia? Ona trafiła idealnie w beczkę, ale przy okazji topór przeciął ją na pół. Spojrzała wynośnym spojrzeniem na chłopaka, który już się gotował do rzucenia w nią siekierą. Czwarta konkurencja rozpoczynała część ze smokami. Na początek poszły akrobacje w powietrzu. Bliźniaki gdy startowały to Wym i Jot poleciały na krzyż, powodując upadek szalonego duetu do wody. Astrid jak to ona zaprezentowała różne akrobacje na Wichurce, Czkawka kilka podniebnych akrobacji a Śledzik, cóż on niestety nic, ze względu na stan zdrowia Sztukamięs. Teraz przyszła kolej na Sączysmarka. Przechodząc obok młodej Haddock uderzył ją w ramie. Miała ochotę mu oddać, ale wolała pokonać go a potem wsadzić jego twarz w błoto…..
- Mogę wiedzieć, co to ma wszystko znaczyć?!- krzyczysz na cały głos. Każdy w twierdzy ucichł chcąc się przysłuchiwać z uwagą „rozmowie” ojca z córką.
- Niby, o co ci chodzi Melodia?- pytasz sięgając po jedną z nowych map.
- To ty niby nie wiesz, co?! A kto kazał Róży przynieść mi wiadomość, iż mam do jasnej trolla mordy wracać na wyspę, bo mam wziąć udział w tegorocznych Roztopach!- krzyczysz wymachując przy tym rękoma i kartką, na której było pismo ojca.
- Skoro kazałem wrócić twojemu bratu to i tobie też. Nie marudź tylko idź się przygotować.- mówisz zabierając jej kartkę. Masz ochotę coś rozwalić lub kogoś po prostu zabić. Ledwo co odeszłaś od ojca a osobą, która cię sprowokowała był Sączysmark.
- Ojejku dzidziuś nie zmienił swojej pieluszki i teraz beczy.- mówi do niej. Nie wytrzymujesz. Chwytasz go za fraki i rzucając o jeden ze słupów, wykręcasz lewą rękę, przyciskasz ją do pleców a twarz do drewna.
- Odezwij się jeszcze raz a nie ręczę za siebie.- wyszeptujesz mu do ucha i puszczasz, wychodząc. Wsiadasz na Pioruna, który zaprowadza cię do domu. Zakładasz strój, włosy związałaś w kitkę. Usiadłaś przy komódce, sięgając czarno-fioletowe farby. Na twarzy malujesz pioruny, będące znakiem rozpoznawczym twego smoka. Tak samo na mordce Pioruna też je rysujesz, a kiedy kończysz uśmiechasz się, całując go w nos. Schodzicie na dół, gdy słyszysz szmer w pokoju brata. Tak więc wchodzisz tam i widzisz go malującego swoją i smoka twarz. Pukasz, opierając się o framugę drzwi.
- No co tam?
- Też chciałbym o to spytać. Co to miało znaczyć? Ten twój wybuch w twierdzy.
- Cóż ojciec mnie wkurzył każąc w połowie drogi mi zawrócić….- przerywasz jej.
- A no tak! Bo nasza pani swatka sama chciała spotkać się ze swoim narzeczonym od dziesięciu lat. Poza tym ślepoto, ojciec specjalnie kazał ci wracać, bo byś twemu kochasiowi wyspę rozwaliła, bo go na niej nie ma.
- Skąd to wiesz?- pytasz przyglądając mu się uważnie.
- A stąd iż płynie do nas, on i Akbreht będą gośćmi na tegorocznych Roztopach no i na naszych urodzinach.- wzdychasz, kładąc dłoń na biodrze.
- Skoro jesteśmy przy tematach sercowych, to jak tam wyszły twoje zaręczyny?
- A dobrze. Astrid powoli mi wybacza i się zgodziła.- z piskiem rzucasz się na brata, wywalając go z krzesła oraz jego projekty na podłogę.
- Wiedziałam! Wiedziałam iż się uda!- tulisz ją do siebie.
- Dzięki kochana, wredna siostro. Gdyby nie ty i ten twój dar do wymyślania planów, to nie wiem co by się stało.
- A no. Dziękuj ile wlezie.- śmiejesz się, pomagając bratu podnieść się z podłogi. Zbieracie projekty i kiedy usłyszeliście rug wskoczyliście na swoje smoki, wylatując z domu przez okno. Kiedy lądujecie w Akademii wszyscy uczestnicy już są. Podchodzisz do Astrid i ściskasz ją z uśmiechem.
- Moje gratulacje siostro.- mówisz na co blondynka mierzchni ci włosy.
- Dzięki młoda.
- Do usług.- puszczasz ją. Stajesz obok swojego smoka, który bacznie ci się przygląda. Pozostali też stali przy swoich smokach. Czekali, aż wódz Berk rozpocznie Roztopy. Ludzie się zbierali, wszyscy nie mogli się doczekać. W tym roku Melodia miała zamiar po raz kolejny pokonać Sączysmarka, który już od dwóch lat nie jest zwycięstwom. Oboje posłali sobie mordercze spojrzenia, mówiące iż przegra z płaczem. Czkawka jedynie pokręcił głową z niedowierzenia. Co roku to samo. Jemu jako tako nie zależy na wygraniu, woli widzieć uśmiech Astrid niż jej wkurzenie na to iż przegrała. Ona natomiast uwielbia rywalizować z Melodią i jako tako nie przeszkadza jej iż przegrywa w Roztopach, zawsze może łatwo się wyładować, pokonując ukochanego. Pojawił się, gwara ucichła a zawodnicy dumnie się wyprostowali. Melodia delikatnie się uśmiechnęła na widok Dagura, który oczywiście nie okazał swojej radości na jej widok. Stoik jak zawsze rozpoczął swą coroczną przemowę, kończąc na tym czy obecna mistrzyni Roztopów zachowa swój tytuł, lub czy może ktoś inny zwycięży. Pierwszym wyzwaniem był znany wszystkim bieg z owcą. Melodia spojrzała na Sączysmarka i kiedy było powiedziane start jednocześnie wystartowali. Sączysmark kopnął kamień, stojący na jego drodze, a ten uderzył Melodię w nogę, przez to dziewczyna potknęła się o swoje nogi, wywalając się a chłopak wygrał pierwszą konkurencje. Oczywiście się wkurzyła a jak. Lecz w porę powstrzymał ją Piorun, zabierając jej owcę w celu zjedzenia jej. Następną konkurencją był bieg na kłodzie. Tu to Melodia zakręciła kłodą do tyłu, przez co chłopak stracił równowagę i wpadł do kamieni, a zielonooka zdobyła punkt. Stanęli obok siebie, przeszywając się morderczymi spojrzeniami. Trzecia konkurencja rzut toporem. Pierwsza rzuciła Astrid, która perfekcyjnie trafiła w sam środek. Później Śledzik, który trafił w beczkę, ale nie w tą co trzeba. Mieczyk i Szpadka uderzyły swoimi toporami o belę nad głowami widów, Czkawka trafił w bok beczki a nie w środek. Sączysmark trafił tak jak Astrid w sam środek a Melodia? Ona trafiła idealnie w beczkę, ale przy okazji topór przeciął ją na pół. Spojrzała wynośnym spojrzeniem na chłopaka, który już się gotował do rzucenia w nią siekierą. Czwarta konkurencja rozpoczynała część ze smokami. Na początek poszły akrobacje w powietrzu. Bliźniaki gdy startowały to Wym i Jot poleciały na krzyż, powodując upadek szalonego duetu do wody. Astrid jak to ona zaprezentowała różne akrobacje na Wichurce, Czkawka kilka podniebnych akrobacji a Śledzik, cóż on niestety nic, ze względu na stan zdrowia Sztukamięs. Teraz przyszła kolej na Sączysmarka. Przechodząc obok młodej Haddock uderzył ją w ramie. Miała ochotę mu oddać, ale wolała pokonać go a potem wsadzić jego twarz w błoto…..
***
No moi kochani, tak myślę iż będą jeszcze jakieś dwie może trzy części i zabieram się za kolejne opowiadanie.
Super! Cieszę się, że moje Hiccstrid się pogodziło i, że Astrid przyjęła zaręczyny. Tak na pewno Melodia wygra. Już się normalnie dczekać nie mogę. Ale będziesz kolejne opowiadania pisała również o Hiccstrid, prawda?
OdpowiedzUsuńMnie też cieszy iż się pogodzili chodź sama to pisałam i wiedziałam iż to się wydarzy, to za każdym razem kiedy to czytam sama się ciesze. Co do wygranej nie mogę powiedzieć, wszystko może się wydarzyć ^^. Oczywiście, że tak. Cały blog jest poświęcony różnym historią o Hiccstrid, więc jak tą zakończę już idę z następnym opowiadaniem.
UsuńDziękuję za dedyk, ale za co? Co do rozdziału... BOSKI! Hiccstrid :3 no oczywiście czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńA za co to ja wiem ;) Ciesze się iż się podobał, już piszę więc niebawem będzie :D
UsuńRozdział cudowny, tylko jedyne co utrudnia mi czytanie to te szybkie zmiany narracji. Raz trzecioosobowa, raz jakaś inna. Raz z perspektywy jednej osoby, raz z drugiej. No ale cóż, mimo iż nie ogarniam z lekka zwrotów akcji rozdział przesłodki *hiccstid nananana* i świetnie napisany c: Czekam na następne ^^
OdpowiedzUsuń~Szczerbata
Podziwiam cie mało jest osób takich jak ty czytałam wiele opowiadan o Astrid i Czkawce ale spodobało mi sie moze jedno bo było pisane tak jak twoje czyli opisywałaś zdarzenia dość dokładnie ze wiadomo o co chodzi nie za długo czyli ze już sie rzygac chciało od tego opisu :D nie za krotko czyli
OdpowiedzUsuńPrzeprosił ją i pocałował.
Tylko piszesz z uczuciami i to jest piękne jedyne co troche mi sie nie podoba to narracja 3 osobowa ale ogólnie to wielkie propsy :D
22 year old Administrative Officer Travus Vowell, hailing from Beamsville enjoys watching movies like Cold Turkey and Baton twirling. Took a trip to Works of Antoni Gaudí and drives a 911. wiecej pomocnych wskazowek
OdpowiedzUsuń